75-letnia Zofia K. wraz z 14-letnią wnuczką Anną K. rwały wiśnie z drzewa rosnącego przed domem z kosza zamontowanego na przodzie ciągnika. Metalowy kosz prawdopodobnie się oberwał. Zarówno kobieta jak i jej wnuczka spadły i dodatkowo zostały uderzone przez spadający na nie metalowy kosz. 14-letnia dziewczynka została przewieziona karetką do szpitala w Kutnie. Stwierdzono u niej złamanie miednicy oraz szyjki kości ramieniowej. Natomiast 75-letnia kobieta w stanie ciężkim została przewieziona helikopterem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do szpitala im. M. Kopernika w Łodzi. Helikopter wylądował na polu za szkołą w Mastkach. Przed startem maszyny ratownicy i lekarze przez kilkadziesiąt minut stabilizowali jej stan. U poszkodowanej stwierdzono liczne złamania i stłuczenia. Kobieta w skutek licznych ran zmarła na drugi dzień, 29 lipca, w szpitalu. - Wszyscy tak rwą owoce na wsi. Ja wchodzę na łyżkę od Tura. Sama sobie podstawiam pod drzewo, a następnie po drzewie na nią wchodzę. Po tej tragedii już nigdy tak nie zrobię. Wystraszyłam się tym, co się stało - mówi młoda kobieta z Przemysłowa. - Wszyscy tak robią, ale akurat tę rodzinę spotkała tragedia - potwierdza mieszkanka z Mastek. - Jak żyję nie wpadło by mi do głowy, aby rwać owoce z łyżki tura. Mam drewniany stojak, ale gdybym go nie miała wolałabym wejść na drabinę. Trzeba mieć wyobraźnię i przewidzieć konsekwencje swoich czynów - dodaje mieszkanka gminy Kiernozia. Ogólnie obowiązująca zasada w pracy w gospodarstwie rolnym jest taka, że należy zachować szczególną ostrożność przy każdej wykonywanej czynności. Dodatkowo złamano tu zakaz pracy dzieci na wysokości. Na podnośnikach pracują np. pracownicy Zakładu Energetycznego, ale oni są po specjalnych szkoleniach dotyczących pracy na wysokości, a w tym wypadku z pewnością ani babcia, ani 14-latka takowej wiedzy nie miały. - Rokrocznie apelujemy o nienarażanie dzieci na niebezpieczeństwo podczas prac w gospodarstwach, szczególnie w okresie wakacji, kiedy nie chodzą do szkoły - mówi dyrektor KRUS w Łodzi, Stanisław Zawilski. Wskazuje on, że w tym wypadku wykorzystano sprzęt niezgodnie z jego przeznaczeniem. - Kto obsługiwał to urządzenie?! Doszło tu do karygodnego niedbalstwa. Jest to przykład przerażającej głupoty ludzkiej - dodaje dyrektor KRUS. Prokuratura Rejonowa w Łowiczu prowadzi postępowanie karne w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci Zofii K. oraz również nieumyślnego spowodowania obrażeń Anny K. - Na razie nie mogę powiedzieć, kto kierował ciągnikiem. Śledztwo trwa. Jest to rodzinna tragedia, do której doszło przed domem - mówi prokurator rejonowy Marek Kryszkiewicz. eb