Chociaż trudno w to uwierzyć - doszło do pomyłki. Wśród bezpiecznej, gumowej amunicji znalazła się pewna partia amunicji ostrej. Zanim policjanci się zorientowali było już za późno. - Zostało takich strzałów oddanych 6. Niestety trzy z nich trafiły ludzi - mówił zastępca komendanta głównego policji, inspektor Henryk Tokarski, który dziś specjalnie przyjechał do Łodzi. Nie wiadomo jeszcze kto popełnił błąd. Wiadomo jednak, że policjant powinien odróżnić nabój gumowy od bojowego. - One są znakowane po pierwsze napisem, ten napis określa jaki to jest rodzaj pocisku. Również posiadają pewnego rodzaju oznaczenia mechaniczne, czyli rodzaj wycięć tak aby w warunkach trudnej widoczności można je było rozróżnić - mówi Tokarski. Niestety łódzkim policjantom się to nie udało. Nabój penetracyjny to taki, który wylatuje z lufy jako pojedynczy pocisk i w całości leci do momentu spotkania z przeszkodą, wówczas przebija ją i rozsypuje się. - Łódzka prokuratura badać będzie: w jakich okolicznościach wydano ostrą amunicję, kto z policjantów oddał śmiertelny strzał oraz zbada kwestę organizacji akcji przeprowadzonej przez policję - poinformował rzecznik prasowy prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. - Zabezpieczona została broń użyta przez policjantów, 19 sztuk amunicji oraz pocisk usunięty z nogi jednej z rannych osób. W poniedziałek przeprowadzona będzie sekcja zwłok 19-letniego mężczyzny, który zmarł w wyniku odniesionych ran - powiedział. Komendant miejski policja Jan Feja i zastępca komendanta Sylwester Stępień podali się do dymisji - poinformował na konferencji prasowej komendant wojewódzki policji Jacek Staniecki. Dodał, że on sam oddał się do dyspozycji ministra spraw wewnętrznych i administracji. 19-latek zginął minionej nocy w Łodzi, gdy grupa chuliganów zaatakowała najpierw studentów świętujących juwenalia, a potem policjantów. Trafił do szpitala z raną postrzałową brzucha. - Chłopak został przywieziony do szpitala w fazie wstrząsu. Gdyby trafił do nas wcześniej, to miałby szansę przeżycia. Od lekarki pogotowia słyszałem, że nie mogli go do nas wcześniej przywieźć, ponieważ w czasie, gdy zabierali go z osiedla, cały czas trwały bójki, a nad głowami lekarzy fruwały butelki i kamienie - powiedział dyrektor szpitala im. Barlickiego prof. Piotr Kuna. Zdaniem Tokarskiego, "jest bardzo prawdopodobne i graniczące z pewnością", iż mężczyzna zginął od kuli policyjnej. - Wszystko na to wskazuje, choć pocisk nie został jeszcze zbadany. Nie ma żadnych informacji, by chuligani używali broni - powiedział. Trzy kolejne osoby z ranami postrzałowymi walczą o życie. - W stanie krytycznym jest 23-letnia kobieta, która z raną postrzałową głowy leży w jednym ze szpitali. Jest podłączona do respiratora, który utrzymuje ją przy życiu - powiedział koordynator medyczny łódzkiego pogotowia, Krzysztof Piątkowski. Dodał, że w szpitalach z ranami postrzałowymi leżą jeszcze dwie osoby. 22-letnia kobieta jest już po operacji, a jej stan jest określany jako stabilny. Nadal w stanie ciężkim znajduje się postrzelony w twarz 19-latek. Poszkodowanych może być w sumie nawet siedemdziesiąt osób - poinformowało łódzkie pogotowie ratunkowe. - W czasie zajść wiele osób zgłaszało się do karetek, a ratownicy udzielali im pomocy na miejscu. Wielu ludzi zgłosiło się też do naszego ambulatorium - wyjaśnił Piątkowski. Awantura wybuchła po godzinie 2. w nocy. Według wstępnych ustaleń, bawiących się studentów zaatakowała grupa chuliganów. - Doszło do bójki z użyciem niebezpiecznych narzędzi. Gdy na miejsce przyjechała policja, agresja napastników skierowana została w jej stronę. Policjanci użyli broni gładkolufowej - powiedział nadkomisarz Tomasz Klimczak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Zdaniem pracowników pogotowia, w grupie chuliganów byli kibice jednej z łódzkich drużyn piłkarskich. - W grupie chuliganów, którzy wywołali bójkę były osoby wyglądające, jakby wcześniej brały narkotyki - mówią natomiast naoczni świadkowie zamieszek. - Bójka wyglądała bardzo dramatycznie. Wszystko zaczęło się przed jednym z akademików. Na początku wyglądało to bardzo niewinnie, ale z czasem biło się coraz więcej osób - relacjonuje obecny na miejscu fotoreporter jednej z łódzkich gazet. Dodaje on, że w czasie zamieszek wielu ich uczestników uciekło w tłum studentów bawiących się na koncercie. - Uczestnikom zamieszek pomagały też ciemności, dzięki którym mogli się łatwiej ukryć. Niedawno byłem na przerwanym przez chuliganów meczu w Chorzowie, ale to, co się stało w nocy wyglądało znacznie gorzej - mówi. Posłuchaj rozmowy ze świadkiem zdarzeń: Inny świadek, student Uniwersytetu Łódzkiego opowiada, że ubrani w dresy napastnicy rzucali w policjantów butelkami i kamieniami. Policja odpowiadała strzałami z broni gładkolufowej. Wielu uczestników juwenaliów, do których udało się dotrzeć dziennikarzom, nic nie wiedziało o zamieszkach. Kilka tysięcy osób bawiło się przed sceną oddaloną od miejsca zdarzenia o kilkaset metrów. W czasie akcji lekko rannych zostało dwóch policjantów. Zatrzymano 19 osób, podejrzewanych o czynną napaść na policjantów i kradzież mienia. Na miejscu tragedii była reporterka radia RMF Daria Grunt: Sprawę bada łódzka już łódzka prokuratura, która prosi o kontakt wszystkie osoby, które mogą coś o tej sprawie wiedzieć. - Prosimy również wszystkie osoby, świadków wydarzeń o jak najszybszy kontakt z prokuraturą, bądź to osobiście bądź telefonicznie. Będziemy pracować do późna w nocy - apeluje rzecznik prokuratury. Prokuraturze zależy na kontakcie z osobami, które byly bezpośrednimi świadkami zajść, mają być może jakieś zdjęcia lub nagrania. Łódzka prokuratura mieści się przy ul. Kilińskiego 152, numery telefonów pod którymi czekają prokuratorzy to: 676-87-02 lub 676-87-04. Władze Uniwersytetu Łódzkiego odwołały na znak żałoby wszystkie zaplanowane na dziś imprezy związane z juwenaliami. Prezydent Łodzi Jerzy Kropiwnicki ogłosił dzisiaj 9, 10 i 11 maja dniami żałoby "na znak solidarności z ofiarami zajść na osiedlu studenckim w Łodzi". W specjalnie wydanym oświadczeniu prezydent nakazał wywieszenie na wszystkich budynkach Urzędu Miasta oraz jego agend flag miejskich przewiązanych kirem. Wezwał łodzian, a w szczególności studentów łódzkich uczelni, do udziału w marszu solidarności z ofiarami i ich rodzinami, który wyruszy jutro o godz. 12. z pasażu Schillera i przejdzie ul. Piotrkowską do katedry.