Jak doszło do tego, że został Pan osobą odpowiedzialną za artystyczną stronę festiwalu? Zbigniew Hołdys: W ubiegłym roku, gdy jak zwykle przyjechałem do Łodzi na Camerimage, spotkałem się z Tomkiem Morawskim, szefem fundacji Vena, która jest organizatorem festiwalu oraz moim przyjacielem Januszem Hetmanem, który jest teraz dyrektorem festiwalu, a wcześniej współorganizował Camerimage. Opowiedzieli mi wówczas o swoim pomyśle na festiwal, który miał już dwie edycje i zaproponowali, abym zajął się jego koncepcją artystyczną. Po kolejnych spotkaniach przyjąłem propozycję, bo wierzę, że za trzy lata będzie to wielka wspaniała impreza na europejskim poziomie. Nie obawiał się pan, że to impreza w Łodzi, o której niektórzy artyści mówią, że nie jest to miasto im przyjazne? Wy, łodzianie, tego nie widzicie, ale wasze miasto jest niezwykłe pod względem artystycznym. Taka Warszawa jest miastem konsumpcyjnym. Gdy odbywa się tam jakiś koncert, to przez estradę może przejechać tramwaj i nikt na muzykę nie zwróci uwagi. U was jest inaczej. Może wyglądacie na miasto zaniedbane, ale każde wydarzenie kulturalne zwraca uwagę wszystkich. Brakuje wam jeszcze dobrych hoteli. Wiadomo, że największe gwiazdy muszą mieszkać w odpowiednich warunkach. Potrzebna jest też odpowiednia hala koncertowa, bo obecną MOSiR-u pamiętam jeszcze z dawnych lat, gdy koncertowałem w niej z "Perfektem". Charakterystyczna dla festiwalu jest różnorodność gatunków muzycznych na nim prezentowanych. Ta multikulturowość muzyczna jest jego atutem. Zależało mi na tym, gdy zdecydowałem się zostać dyrektorem artystycznym. Chciałem, by na festiwalu była obecna muzyka klasyczna i jest Nigel Kennedy. Od początku z festiwalem związany jest jako współpomysłodawca Michał Urbaniak, który bliski jest w tym co dziś robi hip-hopowi. Chciałem, by ten gatunek mocniej zaistniał i to też uda się w tym roku. Moim pomysłem było doprowadzenie do występu Wojciecha Waglewskiego z synami. Chcemy doprowadzić do tego, by za trzy lata festiwal składał się z 18-20 koncertów. Będzie pop, rock, jazz, muzyka klasyczna, poezja śpiewana i muzyka religijna. W tym roku tylko rozpalamy ognisko. Za kilka lat zrobimy prawdziwy pokaz muzycznych fajerków. Ważnym elementem festiwalu jest konkurs. Jest wyjątkowy, bo jego zwycięzcy wybierani są przez profesjonalne jury oraz zwykłych fanów, głosujących w Internecie. Czy wygrana może być pomocna w karierze początkującego artysty? Dajemy tylko karetę asów, a od niego już zależy czy rozegra nią życiowego pokera. Kasa jaką otrzyma zwycięzca jest naprawdę duża, ale o tym co z nią zrobi decyzje podejmuje sam. My mu dajemy możliwość występu przed prawdziwymi gwiazdami. Może na widowni obecny będzie jakiś znany producent muzyczny i zaproponuje mu wyjazd do Londynu na nagranie płyty... Krzysztof Karbowiak krzysztof.karbowiak@echomiasta.pl