Funkcjonariusze z tzw. Archiwum X wzięli pod lupę blisko 60 zabójstw z województwa łódzkiego. To bardzo trudne sprawy, sprzed wielu lat, których dotąd nie udało się rozwikłać. Większość z nich umorzono ze względu na niewykrycie sprawców lub brak dowodów. Najstarsze zabójstwa pochodzą z 1980 roku i jeśli nic się nie zmieni, to już za trzy lata ulegną przedawnieniu. Czasu zostało więc niewiele. Kod zdradza przestępców W nowej sekcji praca polega głównie na wertowaniu starych akt i sprawdzaniu śladów, które można zbadać ponownie, ale już przy użyciu najnowocześniejszych technik. Praca ta, z popularnym amerykańskim serialem, tak naprawdę ma niewiele wspólnego. - Przed laty jeśli w miejscu zbrodni została krew, to nasi specjaliści mogli jedynie sprawdzić, czy czasem nie jest to krew zwierzęca i ustalić jej grupę - mówi Andrzej Szczepański z nowej sekcji. - Teraz możliwości są dużo większe, bo na podstawie krwi, można łatwo ustalić kod genetyczny człowieka. Dzięki badaniom DNA wpadło już wielu przestępców. Druga sprawa, która pomaga nam w pracy, to centralna baza daktyloskopijna policji założona w 2002 roku. Są tam odciski palców bardzo wielu przestępców - wyjaśnia Szczepański. Czasem zdarza się, że policja przed laty znalazła odciski placów na miejscu zbrodni, ale nie potrafiła ich zidentyfikować. Po latach ktoś wpada za drobne przestępstwo. Policja bada jego odciski i wprowadza je do bazy. Po chwili okazuje się, że one już tam są, ale brakowało ich właściciela. Siedem ofiar Pierwszą sprawą, jaką próbują rozwiązać policjanci, jest seria siedmiu zabójstw, których dokonano w Łodzi w latach 1989 - 1993. To zbrodnie na tle rabunkowym, a wszystkie ofiary były homoseksualistami. Sprawcy nie udało się złapać. - Nie wiemy, czy zabójstw dokonała jedna osoba, czy kilka. Ofiary były wybierane ze środowisk gejowskich. W tamtych latach ludzie wstydzili się swoich preferencji seksualnych. Z tego powodu nie chcieli współpracować z policją. To było zamknięte środowisko i trudno było się czegoś od nich dowiedzieć. Zajęliśmy się tą sprawą, bo to chyba największa plama na honorze łódzkiej policji - wyjaśnia Krzysztof Mecwaldowski. Nie jesteśmy sami Nowa komórka operacyjna w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Łodzi do wyjaśnienia starych i niewykrytych przestępstw powstała miesiąc temu. Do pracy w niej skierowano doświadczonych oficerów, którzy wiele lat przepracowali w wydziałach dochodzeniowch i kryminalnych. Właśnie tak jest w przypadku młodszego inspektora Krzysztofa Mecwaldowskiego i podinspektora Andrzeja Szczepańskiego. Pierwszy był naczelnikiem sekcji dochodzeniowo-śledczej, a drugi szefował w kryminalnej. - Teraz pracujemy na innych zasadach, bo jesteśmy cywilami i nie możemy przesłuchiwać ludzi. Obaj pół roku temu przeszliśmy na emeryturę, ale brakowało nam skoków adrenaliny. Kiedy powstawała nowa sekcja zgłosiliśmy się do pracy. Nie jesteśmy tu sami, bo wspierają nas młodsi oficerowie. Często, wertując akta, trafiamy na służbowe notatki, które kiedyś sami sporządziliśmy - mówi inspektor Mecwaldowski. Policjanci nie wiedzą, czy uda się po tylu latach wytropić i doprowadzić przed trybunał sprawiedliwości jakiegoś zabójcę. Dopiero zaczynają swoją robotę, ale zapewniają, że będą dumni, jak rozwikłają choć jedną zagadkę. W Krakowie policyjne Archiwum X działa przecież od siedmiu lat, a złapanych i skazanych zabójców, można policzyć na palcach jednej ręki. Dariusz Gabryelski dariusz.gabryelski@echomiasta.pl