Doniesienie do prokuratury złożyła jesienią ubiegłego roku łódzka delegatura Urzędu Ochrony Państwa. UOP prowadził postępowanie w sprawie przyznania dyrektorowi tzw. certyfikatu bezpieczeństwa, umożliwiającego mu wgląd w dokumenty niejawne. Wtedy okazało się, że urzędnik zataił część dochodów. Prokuratura wyjaśnia też, czy dyrektor wziął łapówkę od znanych producentów kleju - rodziny łódzkich biznesmenów, podejrzanych o oszustwa podatkowe. Lech M. przynajmniej na trzy miesiące żegna się z posadą szefa skarbówki, choć dalej będzie pobierał swoją pensję. Już w zeszłym tygodniu jego obowiązki powierzono zastępcy. Dyrektor jest na zwolnieniu lekarskim, dopiero co opuścił szpital.