"Z tego wieczoru pamiętam wszystko. O godzinie 2:41 byłem na Piotrkowskiej 96, przy 6 Sierpnia. Kolega stał z drugiej strony ulicy, czekaliśmy na zlecenie. W pewnym momencie do kolegi przybiegł pan z taką młodą dziewczyną i powiedział, że potrzebuje, żeby zadzwonić na policję, że ta panienka została pobita. Zauważył (sprawców - RMF FM) kątem oka na Piotrkowskiej 67 - to jest dawne kino Polonia. Ruszył biegiem, kazał tej dziewczynce zostać. Widziałem, jak biegł do tej bramy. To były trzy, cztery sekundy. Został wypchnięty przez jednego z tych sprawców - jak się okazało potem - i w tym momencie zauważyłem takie ruchy uderzające. Myślałem, że się biją. Po prostu zaczęła się szarpanina. A to były już ciosy zadawane nożem" - relacjonuje pan Paweł. "Gdzieś tak na wysokości szóstego, siódmego ciosu zaczął się odwracać w moim kierunku. Z drugiej strony stała właśnie ta panienka, która też widziała to wszystko. Ona ruszyła biegiem w jego kierunku, a ci sprawcy - widząc, że ja też biegnę - zaczęli się lekko wycofywać, nie udzielając żadnej pomocy" - wspomina. "Jak dobiegłem, to koleżanka Mateusza po prostu rzuciła się na niego, by go ratować. W tym momencie ja dotknąłem pulsu, ten puls oczywiście czułem, bo on oddychał normalnie. Zaczęła go reanimować, ja z boku też starałem się do ręki dotknąć i sprawdzić, ponieważ trochę doświadczenia człowiekowi po tylu latach na karetkach, na 'erkach', na 'wypadkowych' zostało" - opisuje. "Ten obraz, który mi zostaje w tej chwili - przecięta twarz i wielokrotne ukłucia nożem - to przerażające dla zwykłego człowieka... Mimo, że tyle lat pracowałem, dla mnie to też jest przerażające... Coś takiego nie powinno w ogóle zaistnieć" - dodaje. Cała rozmowa Agnieszki Wyderki na RMF24. Kliknij!