Ale studniówka prawdopodobnie do murów szkoły przy ul. Bonifraterskiej nie wróci. Czy to dobrze, czy źle - zdania na ten temat są podzielone. W innych szkołach też. Ubiegłoroczna maturzystka z klasy biologiczno-chemicznej bardzo mile wspomina studniówkę w szkole. Udział w niej kosztował 360 zł od pary, przygotowanie posiłków zlecono firmie cateringowej. Po 2-3 rodziców z każdej klasy pilnowało porządku i bezpieczeństwa bawiących się. - W szkole to w szkole. Było duże zamieszanie, ale warto było przez to przejść. Prawie wszyscy maturzyści byli na studniówce, a w tym roku słyszałam, że wiele osób zrezygnowało, bo miała kosztować 500 zł. Studniówka kojarzy mi się ze szkołą Zwolennikiem studniówki w szkole był Dariusz Karski, były przewodniczący Rady Rodziców w I LO i Henryk Zasępa, były dyrektor szkoły. - Trzy lata temu byłem po raz ostatni w komitecie organizacyjnym studniówki - mówi Karski przyznając, że nie wiedział, że w tym roku impreza odbywa się poza szkołą. Jest tym zaskoczony i nawet trudno mu to sobie wyobrazić. - Jeśli grupa rodziców jest dobrze zorganizowana, nie ma problemu, aby zrobić studniówkę w szkole. Nie przeszkadzało nawet, że w szkole nie było kuchni. Wynajmuje się catering i zespół. Koszt nie był duży. Poza tym wszystkie mamy i ojcowie bardzo się przejmowali tym przedsięwzięciem. Studniówka poza szkołą jest w jego ocenie czymś bardzo odległym od tego, co kojarzy się nam właśnie z tym słowem. W I LO nawet gdy on zdawał maturę, w stanie wojennym, studniówka się odbyła, choć rozpoczynała się w południe, a kończyła przed godziną milicyjną. . Jakie argumenty mogą być za organizacją imprezy poza szkołą? - zastanawia się. - Wymogi być może się zmieniły. Może to jest bezpieczniej, wygodniej, bo nie ma tego sprzątania i następnego dnia mogą się odbyć normalne lekcje? - mówi, ale nie ukrywa, że jego zdanie jest inne. - Dekoracja zawsze była piękna. Praca przy niej sprzyjała budowaniu relacji między uczniami. Nieraz pozostawiało się ją na następną sobotę, na bale połowinkowe dla klas młodszych. Inna sprawa to cena. Jego zdaniem takie imprezy powinny się odbywać jak najtańszym kosztem, aby wszystkich rodziców było na nie stać. - Wiem, że w dużych miastach studniówki odbywają się poza szkołą, że wynajmuje się ochronę, aby pilnowała uczniów. Ale to chyba nie o to chodzi. Łowicz to małe miasto, takie "rodzinne" i tu się inaczej żyje. Byłbym temu przeciwny Henryk Zasępa dyrektorem łowickiego LO był od 1992 do 2007 roku. Nie pamięta, aby w tym czasie pojawiły się głosy, aby studniówkę robić poza szkołą. On sam zawsze wyraźnie mówił, że chce, aby odbywała się w szkole. Uważał, że to typowo szkolna impreza i powinna odbywać się w szkole. - W latach 70. i 80. żyło się studniówką. Rodzice włączali się chętnie, nie było jeszcze wtedy cateringu. Na studniówkę przychodzili wszyscy, wyjątkiem były zdarzenia losowe lub żałoba. Gdy w 1992 roku zostałem dyrektorem prosiłem, aby wszyscy uczniowie przychodzili. Jeśli kogoś nie stać na zaproszenie koleżanki lub kolegi, niech przychodzi sam. Oczywiście, z powodu studniówki w szkole było zamieszanie. Przed remontem instalacji elektrycznej, w czasie poloneza wyskakiwały czasem bezpieczniki, bo instalacja była zbyt obciążona, gdy w kuchni włączono piecyki do grzania jedzenia, a na sali było kilku kamerzystów z silnymi lampami. Również dekoracja sali powodowała, że była ona kilka dni wyłączona z użytkowania. Dekorowanie sali rozpoczynało się we wtorek po lekcjach, trwało jeszcze w środę, czwartek i piątek. Dekoracja była też na korytarzach na wszystkich piętrach, gdzie stawiało się stoły dla każdej z klas. Tradycją były tzw. poprawiny czyli teoretycznie sprzątanie, ale bardziej impreza z udziałem rodziców, trwająca w niedzielę od godz. 14-15 do wieczora. W poniedziałek na dużej przerwie był tzw, mały posiłek, który przeciągał się na kolejną całą lekcję. - Młodsi bardzo tego maturzystom zazdrościli. Przygotowania miały charakter wychowawczy, bo chodziło o odpowiedzialność za szkołę i jej mienie - wspomina Zasępa. Nie było drożej Joanna Wolny, obecna przewodnicząca Rady Rodziców I LO broni decyzji o organizowaniu studniówki poza szkołą. - Zorganizowanie tej imprezy poza szkołą jest prostsze. Gdy odbywa się to w szkole, to prawie 2 tygodnie jest zmarnowane i dla maturzystów i dla młodszych uczniów - uważa. - Bawili się dobrze, zespół grał do 5, w niedzielę były poprawiny. - To jest szkolna impreza, choć odbywa się poza nią, bo gdyby nie było szkoły, nie byłoby studniówki - dodaje. Pomysł na zorganizowanie jej poza szkołą związany był z remontem sali gimnastycznej. - Wiedząc o remoncie nie chcieliśmy ryzykować. Zresztą ten remont trochę się przeciągnął. Nawet jednak, gdyby był wcześniej skończony, wpuszczenie ponad 100 dziewcząt w szpilkach na świeżo wyremontowaną podłogę byłoby dużym ryzykiem. Koszt udziału w studniówce wyniósł 200 zł od osoby, a więc tylko o 20 proc. drożej niż przed rokiem, a jeszcze 5 zł z każdej wpłaty przeznaczone będzie na zakup produktów do kanapek na czas matury. Biorący udział w imprezie musieli zaakceptować regulamin, który określał, że jest to szkolna impreza, zabronione jest na niej picie alkoholu i palenie tytoniu A osobami odpowiedzialnymi, którym trzeba się było podporządkować, byli zarówno rodzice, jak wychowawcy oraz dyrekcja szkoły. Dyrekcji i młodszym uczniom podobało się Dyrektor I LO Elżbieta Skoneczna w rozmowie z "Nowym Łowiczaninem" mówi, że jej zdaniem studniówka nie wróci już w mury "Chełmońskiego". Imprezę uważa za udaną. Wszystkie jej elementy zostały zachowane z czasów, gdy odbywała się w szkole. Dyrekcja, wychowawcy i rodzice byli na studniówce do jej zakończenia, pozostali nauczyciele zaproszeni jako goście - byli na niej tyle czasu, ile uznali za słuszne. - To wszystko mieści się z w misji tego zawodu, nie jest zapisane, ale jest oczekiwane. Ponadto dyrektorka mówi, że poza maturzystami, w imprezie brała udział delegacja drugoklasistów i już zadeklarowali, że chcą takiej samej studniówki. Tak, to wszystko prawda, tyle że spośród 247 młodych ludzi biorących udział w sobotniej zabawia, bardzo wielu było spoza I LO, a wielu uczniów po prostu na zabawę nie przyszło. Blich bawił się u siebie - Nawet nie mieliśmy takiej myśli by przenieść studniówkę poza szkołę - mówi Grażyna Malczyk przewodnicząca Rady Rodziców w Zespole Szkół nr 2 na Blichu i szefowa komitetu organizującego studniówkę - Mamy piękną dużą salę i odpowiednie zaplecze, z którego można skorzystać. Dyrektor szkoły Mirosław Kret popiera to stanowisko. - Nie wyobrażam sobie tej typowo szkolnej imprezy poza murami szkoły. Uważam, że tylko w ten sposób można oddać tę szczególną atmosferę. Choć przecież i tak większość przedsięwzięć związanych z przygotowaniem studniówki zlecono specjalistycznym firmom. Sala gimnastyczna została na czas zabawy wyłożona wykładziną. Dzięki temu szpilki tańczących dziewcząt nie niszczyły parkietu. Sala została podzielona ścianą z materiału na dwie części: taneczną i jadalną. Ozdobieniem wnętrza zajęła się firmą. Jedzenie zostało przygotowane przez firmę cateringową, muzykę zapewnił zespół muzyczny. Rodzice interesowali się wyłącznie sprawami bezpieczeństwa i porządku w czasie imprezy. W tym roku w zabawie studniówkowej udział wzięło 108 maturzystów (na ogólną ich liczbę 160 -a więc bardzo wielu uczniów bawić się nie chciało), w sumie 106 par. Grażyna Malczyk powiedziała, że koszt zabawy wyniósł od pary 380 zł. Zebrane pieniądze pozwolą nie tylko opłacić koszty związane z balem, w tym film DVD, ale także wydatki związane z samą maturą i zakończeniem nauki, takie jak np. lekki posiłek w czasie egzaminów, czy kwiaty dla nauczycieli. W pijarskim LO także w szkole Bal studniówkowy Liceum Ogólnokształcącego Królowej Pokoju w Łowiczu odbył się 16 stycznia w szkolnej sali gimnastycznej. - Nie mamy wielu maturzystów, dlatego bez problemu mieścimy się na terenie szkoły - powiedziała jedna ze współorganizatorek studniówki i jednocześnie wychowawca jednej z maturalnych klas Magdalena Latoszewska. W balu uczestniczyło 49 maturzystów z trzech klas i prawie drugie tyle osób towarzyszących. Podłoga na sali przykryta była wykładziną, żeby nie została zniszczona przez maturzystki w szpilkach. Jedzenie przygotowała zewnętrzna firma, która zapewniła obsługę. Do tańca przygrywał zespół. Podobnie jak co roku, po uroczystym rozpoczęciu balu studniówkowego, maturzyści oraz zaproszone przez nich osoby towarzyszące zatańczyły poloneza. Tradycją w tej szkole stało się również to, że kolejny taniec po polonezie jest zarezerwowany dla maturzystów i nauczycieli. Zatańczyli oni razem walca. Warunki nie pozwalają W kilku innych szkołach studniówki będą jednak na zewnątrz . W przedostatni dzień stycznia poloneza zatańczą uczniowie techników w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 w Łowiczu. Już od kilku lata sala w której będą się bawić jest wynajęta od zakładu Syntex. Jest tak, ponieważ szkoła nie ma żadnej auli ani sali gimnastycznej, w której mogłaby być organizowana studniówka. Tyle, że ma to się wkrótce zmienić, ponieważ już w ubiegłym roku rozpoczęła się budowa dużej sali gimnastycznej. - Gdyby szkoła miała własną salę, to jestem przekonana, że bal studniówkowy odbyłby się na miejscu. Niestety nie mamy takiej sali - mówi wicedyrektor ZSP 3 Renata Plichta - Łazarska - My tylko w rozmowach z uczniami podkreśliliśmy, żeby tego dnia przyszli elegancko ubrani, by tym samym podkreślić uroczystość jaką niewątpliwie jest bal studniówkowy - uważa wicedyrektor. Koszt balu w tej szkole to 370 złotych od pary. W organizację balu zaangażowanych jest wielu uczniów i nie jest on traktowany jako jedna z imprez, a raczej jako bal, który jest ukoronowaniem nauki w szkole. - Większość z dziewczyn kupiło już krótkie sukienki, ale nie zabraknie również tych długich - mówi jedna z organizatorek studniówki, maturzystka Małgorzata Kołodziejczyk - Głównie będzie dominowała czerń, ale cześć z moich koleżanek kupiło sobie sukienki również w innych kolorach jak turkus, czy różne odcienie szarości. Na 96 osób, nie przyjdzie tylko kilkoro uczniów z różnych powodów, w tym też finansowych. Uczniowie Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 4 bawić się będą na sto dni przed maturą w hali OSiR przy ul. Jana Pawła II. Poloneza zatańczą 23 stycznia o 18.00. - Od 2 lat zaobserwowałam pozytywną zmianę. Studniówka ponownie staje się uczniowskim balem, a nie balem karnawałowym - ocenia dyrektor ZSP nr 4 Zofia Szalkiewicz. Uczniowie wybierają na studniówkę bardziej stonowane kreacje, chodzi w tym przypadku głównie o dziewczęta. Zarówno dyrektor jak i wychowawcy co roku przeprowadzają na ten temat rozmowy zarówno z maturzystami, jak również ich rodzicami. - Uczennice zaczynają cenić swoją dziewczęcą urodę i delikatność zakładając stonowane stroje - cieszy się dyrektor. Zgodnie z obowiązującymi przepisami na uroczystości szkolnej nie może być alkoholu. - Przypominamy o tym wielokrotnie maturzystom oraz rodzicom, którzy są odpowiedzialni za organizację balu - dodaje Zofia Szlkiewicz. W tym roku wejścia na bal uczniów ZSP nr 4 będą pilnowali wynajęci pracownicy firmy ochroniarskiej. Także i tu studniówka odbywa się poza szkołą z uwagi na to, że w jej gmachu nie ma wystarczająco dużej sali. W tym roku na studniówce bawiło się będzie siedem klas, wraz z osobami towarzyszącymi, czyli około 300 osób. Uczniowie z ZSP nr 4 płacą 400 zł za parę. Kwota jest niewiele wyższa od ubiegłorocznej. W ramach tej kwoty zamówiono zespół oraz firmę cateringową. - Najlepiej jednak tańczyć przy muzyce na żywo, a nie takiej z płyt - wyjaśnia jedna z organizatorek studniówki ze strony rodziców Marzena Sadowska. Katering jest konieczny, gdyż na hali OSiR nie ma zaplecza kuchennego. Tylko pojedynczy uczniowie nie zdecydowali się na udział w pierwszym uczniowskim balu. - Nie dociekaliśmy powodów, uznajemy, że to osobista sprawa każdego z uczniów - dodaje organizatorka - Sądzę jednak, że gdyby chodziło o względy finansowe, to wychowawcy lub ktoś z samorządu klasowego poinformowałby nas. Mirosława Wolska-Kobierecka, współpraca Eliza Błaszczyk, Joanna Rudak, Tomasz Bartos