Kobieta pracowała w ogródku, gdy poczuła ból łydki. Odwróciła się i zobaczyła na pobliskiej posesji mężczyznę, który - zapytany, co robi - schował się w domu. Starsza pani wezwała policję. Policjanci wylegitymowali 30-latka. Okazało się, że mężczyzna - mieszkaniec Konstantynowa Łódzkiego - przyjechał do Zgierza do rodziny. Przyznał, że ma jedną wiatrówkę i oddał ją policjantom. Ta otwarta chęć współpracy wzbudziła jednak podejrzenia funkcjonariuszy, więc nie przerywali przeszukiwania domu. I słusznie - znaleźli jeszcze jeden karabinek i pistolet pneumatyczny oraz pudełko ze śrutem. Mężczyzna próbował tłumaczyć, że nie chciał ranić sąsiadki, ale zawiódł celownik. Był trzeźwy. Teraz odpowie za narażenie kobiety na niebezpieczeństwo oraz uszczerbek na zdrowiu, za co grożą mu 3 lata więzienia.