Elżbieta Pawlaczyk załamuje ręce. Obok grobu jej syna-Adama wkrótce ma powstać śmietnik. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że grób Adasia znajduje się w środku alejki, a w promieniu stu metrów znajdują się już trzy śmietniki. Nie ma winnego W trzynastej alejce pochowane są głównie dzieci, w tym także pięcioletni syn pani Elżbiety. Miejsce, na którym leży zostało jej przyznane w 1992 r. przez ówczesnego proboszcza parafii św. Wojciecha. Obecny kierownik cmentarza ekshumował ośmioro dzieci. - Trzy tygodnie temu z alejki zniknął pierwszy grób, a zaraz po nim kolejnych siedem. Wszystkie te groby były regularnie odwiedzane przez rodziny i zadbane, nic więc nie wskazywało na to, że nikt się nimi nie opiekuje - mówi Elżbieta Pawlaczyk . Na pytanie matki Adasia, dlaczego tak się stało, nikt nie potrafił udzielić odpowiedzi. - Nie mogłam stać bezczynnie, bałam się, że wkrótce także moje dziecko ekshumują - dodaje. Pani Elżbieta zaczęła szukać odpowiedzi w kurii, ale także tam jej nie uzyskała. Odesłano ją do kierownika cmentarza. - Nie potrafiono przedstawić mi planu zagospodarowania przestrzennego . Później dowiedziałam się, że w miejscu ekshumowanych grobów powstanie nowoczesny śmietnik. Aż mnie ścięło z nóg. Obok stoi już śmietnik, więc po co zakłócać spokój zmarłych? - pyta Elżbieta Pawlaczyk. Skąd taki pomysł? Kierownik cmentarza umywa ręce. Twierdzi, że nakaz budowy śmietnika dostał od kurii. - Stosuję się tylko do zaleceń odgórnych. MPO ma problem z dojazdem do istniejących śmietników, musieliśmy więc poszerzyć i utwardzić alejki, żeby samochód mógł przejechać. Budowę nowego śmietnika zarządził dyrektor ds. administracyjnych w Archidiecezji Łódzkiej Paweł Grocki - tłumaczy Julian Kondejewski, kierownik cmentarza przy ul. Kurczaki. Elżbieta Pawlaczyk nie może zrozumieć tej decyzji. - Kiedy chowałam syna nie było mowy o żadnym śmietniku. Poza tym ludzie, którzy decydują się na miejsce przy śmietniku, liczą się z tego konsekwencjami. Wiadomo przecież, że ludzie śmieci rzucają wszędzie, nie zawsze trafiając do kosza. Nie chcę, żeby grób mojego dziecka był przysypany śmieciami - żali się pani Elżbieta. Kierownik Kondejewski tłumaczy, że śmietnik będzie obudowany i zabezpieczony przed przepełnieniem. - Z każdej strony ustawimy ekrany tak, żeby śmieci nie wydostały się na wewnątrz - zapewnia Julian Kondejewski. Elżbiety Pawlaczyk takie rozwiązanie nie urządza. - Nawet obiecał mi, że posadzi tuje dookoła śmietnika. Jak znam życie nie przetrwają nawet tygodnia, bo ktoś je zniszczy lub wykopie. Nie zgadzam się na budowę tego śmietnika i będę walczyć - zapowiada Elżbieta Pawlaczyk. Pomocy szukała wszędzie Jak się dowiedzieliśmy od kierownika cmentarza, budowa śmietnika nastąpi, gdy tylko zacznie się odwilż. Mama Adasia wie, że ma niewiele czasu, ale postanowiła, że nie pozostawi tej sprawy bez reakcji. - Zwróciłam się o pomoc do Inspektora ds. Cmentarzy Archidiecezji Łódzkiej ks. Grzegorza Klimkiewicza, ale powiedział, że o niczym nie wie. Poparł mnie natomiast w staraniu się o nowe miejsce spoczynku dla mojego syna, z dala od śmietnika - mówi Elżbieta Pawlaczyk. W kurii uzyskaliśmy odpowiedź, że na cmentarzu jest zmieniany system zbiórki odpadów komunalnych dla lepszego funkcjonowania cmentarza i z dbałością o jego czystość. - Zeciliśmy budowę śmietnika, żeby zachować porządek wokół grobów. Takie śmietniki istnieją już na Dołach i na Ogrodowej, dzięki czemu w Święto Zmarłych można było poruszać się po czystych alejkach. Ekhumacje na cmentarzu Kurczaki odbyły się za zgodą rodziców dzieci, które tam leżały. Przenieśliśmy szczątki do kwatery dziecięcej, a części rodziców zaproponowaliśmy większe groby, z czego wielu skorzystało. Koszt przeniesienia pokrył cmentarz. W miejscu planowanego śmietnika został jeszcze jeden grób dziecięcy (Adama Pawlaczyka - red.), który także planujemy przenieść. Nie zrobimy tego jednak bez zgody matki dziecka. Jeśli jej nie uzyskamy, zmniejszymy powierzchnię śmietnika - tłumaczy dyrektor Paweł Grocki. Inspektor ds. Cmentarzy ks. Grzegorz Klimkiewicz dodaje, że wszystkie działania zostały podjęte z myślą o zmarłych i ich rodzinach. - Choćby nie wiem jak bardzo się starano, zawsze znajdzie się jakaś osoba niezadowolona z przedsięwzięcia. Nie postępujemy tak, jak inne instytucje (też państwowe), które dla realizacji swych planów gotowe są upokorzyć człowieka. W przypadku grobów całkowicie decyzja należy do dysponenta. Jeżeli się nie zgodzi odstępujemy od procedury - mówi ks. Klimkiewicz. Elżbieta Pawlaczyk twierdzi, że nikt nie zabiegał o ekshumację jej syna. - Prosiłam o przeniesienie grobu, ale tylko dlatego, że nie chciałam, by Adaś leżał w sąsiedztwie śmietnika. O żadnej ekshumacji nie było mowy - denerwuje się pani Elżbieta. Zrezygnowana matka zmarłego dziecka zgłosiła sprawę na policję. Obecnie prowadzone jest śledztwo, mające na celu wyjaśnienie, czy nie wystąpiły nieprawidłowości w związku z przeniesieniem grobów. List do redakcji Marlena Felisiak