Piotr B. i Katarzyna K. zostali aresztowani. Mężczyźnie grozi dożywocie, kobiecie kara do pięciu lat pozbawienia wolności - poinformował rzecznik piotrkowskiej prokuratury okręgowej Witold Błaszczyk. Trzymiesięczna dziewczynka zmarła w ubiegły wtorek w domu w Tomaszowie Mazowieckim. Jej rodzice po stwierdzeniu, że dziecko nie oddycha, wezwali pogotowie - lekarz stwierdził zgon. Wówczas powiadomiono policję i prokuraturę. Według śledczych, początkowo nic nie wskazywało na to, że doszło do przestępstwa. Na ciele dziecka nie znaleziono śladów wskazujących na pobicie i poważne obrażenia wewnętrzne, a jedynie niewielkie zasinienia i otarcia. Przeprowadzona sekcja zwłok wykazała jednak, że dziewczynka doznała poważnych obrażeń głowy m.in. doszło do silnego urazu mózgu, co było bezpośrednią przyczyną śmierci dziecka. Po otrzymaniu wyników sekcji rodzice dziecka zostali zatrzymani. Ojciec dziewczynki - Piotr B. - usłyszał zarzut zabójstwa. Według śledczych działał z zamiarem ewentualnym, uderzając silnie dziecko ręką w głowę. - Zdając sobie sprawę z konsekwencji, jakie może wywołać uderzenie dziecka w głowę, uderzył je w głowę i spowodował zgon - powiedział prok. Błaszczyk. Obojgu rodzicom przedstawiono zarzut narażenia córki na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia w następstwie niesprawowania opieki i nadzoru nad dzieckiem. - Polegało to na tym, że płaczące dziecko było zamykane w łazience, obwiązywano mu twarz pieluchą, żeby nie płakało i nie mogło wypluć smoczka - wyjaśnił prokurator. Za ten czyn grozi im kara do pięciu lat więzienia. Według prokuratury podejrzani częściowo przyznali się do zarzucanych przestępstw; śledczy nie ujawniają jednak szczegółów ich wyjaśnień. Oboje zostali aresztowani ze względu m.in. na obawę matactwa, a śledczy - jak mówią - chcieli ich oddzielić od siebie.