Jak powiedział w poniedziałek rzecznik łódzkiej prokuratury Krzysztof Kopania w miniony weekend przy wjeździe do jednej z ubojni w okolicach Białej Rawskiej policja skontrolowała transport bydła, które miało trafić do ubojni. Zgodnie z dokumentami, przewożonych powinno być 25 sztuk bydła, a były 24 sztuki, z czego aż dziewięć zwierząt było martwych. Z dokumentów, które ma prokuratura wynika, że bydło było zakupione prawdopodobnie od hodowców indywidualnych. - Wyjaśniamy, czy bydło było zdrowe, czy spełniało wymogi, dlaczego było aż 9 martwych zwierząt i czy wcześniej takie transporty również trafiały do tej ubojni - powiedział prokurator. Według prokuratury bydło transportowała firma usługowo-handlowa z terenu województwa kujawsko-pomorskiego; z dokumentów wynika, że transport wyruszył tuż po północy, a dojechał do ubojni przed godz. 4 rano. Zwierzęta były transportowane więc ok. 3,5 godzin. - Pozostałe zwierzęta, które przeżyły również były w bardzo złym stanie. Część z nich miało złamania - dodał Kopania. Śledczy zabezpieczyli wszystkie padłe zwierzęta, a we wtorek mają być przeprowadzone ich sekcje. - Niezależnie od tego od wszystkich zwierząt, zarówno od tych, które padły jak i tych, które zostały uśmiercone w humanitarny sposób już w ubojni, pobrano wycinki mózgu do badań, które przeprowadza inspekcja weterynaryjna. Prokuratura czeka na ich wyniki - zaznaczył rzecznik prokuratury. W poniedziałek policja zabezpieczyła samochód-chłodnię z kilkunastoma tonami mięsa, które prawdopodobnie zostało wywiezione z terenu ubojni. Chłodnia - według śledczych - była zaparkowana w pobliżu stacji diagnostycznej, która również należy do właściciela ubojni. W związku z ujawnieniem tego transportu właściciel ubojni został zatrzymany do wyjaśnienia. - Mięso było w różnym stadium przetworzenia. Ustalamy, dlaczego zostało wywiezione z terenu ubojni - dodał Kopania.