Jak poinformował rzecznik piotrkowskiej prokuratury Witold Błaszczyk, śledczy uznali, że obie sprawy się łączą i postanowili o wszczęciu jednego postępowania. Na początku marca na portalu YouTube znalazło się - trwające niespełna pięć minut - nagranie z celi piotrkowskiego aresztu dla szczególnie niebezpiecznych osadzonych. Można było m.in. zobaczyć jak dwaj osadzeni wykonują ćwiczenia. Jeden z mężczyzn występujących w filmie miał zamazaną komputerowo twarz, natomiast drugiego można było bez problemu rozpoznać. Według gazety "Polska Dziennik Łódzki", która opisała sprawę, tym drugim osadzonym był Włodzimierz G. - oskarżony m.in. o udział w łódzkiej "ośmiornicy" i zabójstwo. Z kolei pod koniec marca ta sama gazeta poinformowała, że do dziennikarzy trafiły dokumenty zawierające imiona i nazwiska więźniów z aresztu w Piotrkowie Trybunalskim. Według dziennika, dokumenty przekazał dziennikarzom anonimowy mężczyzna, który zadzwonił do redakcji twierdząc, że ich wyniesienie z aresztu jest "dziecinnie proste". Po tych informacjach piotrkowska prokuratura wszczęła najpierw śledztwo dotyczące nagrania z celi. Po ujawnieniu sprawy z dokumentami postanowiono - po przeprowadzeniu czynności sprawdzających - połączyć oba zdarzenia w jedno śledztwo. Prowadzone jest ono w kierunku ewentualnego niedopełnienia obowiązków służbowych przez pracowników aresztu. Przestępstwo to zagrożone jest karą do trzech lat pozbawienia wolności.