75-letnia kobieta, podopieczna jednego z DPS-ów na łódzkich Bałutach, zmarła kilka dni temu. Według prokuratury personel domu w związku z pogorszeniem się stanu zdrowia kobiety zawiadomił pogotowie ratunkowe. Zdaniem pracowników DPS-u, ponieważ przyjazd pogotowia się opóźniał, podjęto akcje reanimacyjną. Kobieta jednak zmarła. Według pogotowia karetka przyjechała po kilkunastu minutach, a kobiecie pracownicy domu nie udzielili niezbędnej pomocy medycznej. - Obie strony mają zastrzeżenia do sprawy udzielenia pomocy pacjentce. Pogotowie ma zastrzeżenia do pracowników DPS-u, że nie udzielili właściwej pomocy, natomiast personel domu zarzuca opóźnienie w przyjeździe i udzieleniu pomocy przez pogotowie - wyjaśnił prokurator. Według śledczych lekarz pogotowia nie wykluczył udziału w zgonie kobiety osób trzecich. Zostały przeprowadzone oględziny zwłok z udziałem prokuratora i biegłego lekarza sądowego. Nie została jednak określona przyczyna zgonu i konieczne będzie przeprowadzenie sekcji zwłok kobiety. Sprawę bada Prokuratura Rejonowa Łódź-Bałuty. - Obok ustalenia przyczyny zgonu badana jest także kwestia prawidłowości udzielenie pomocy medycznej i czy można mówić o zaniedbaniach w tym zakresie. Jeśli takie były, to z czyjej nastąpiły strony i czy mogły skutkować zgonem - wyjaśnił prokurator.