- Kiedy prochy się rozsypały odezwał się lament i krzyk. Wszyscy byli w szoku - mówi Teresa Ziomka, ciotka Sebastiana. Ojciec zmarłego twierdzi, że to nie jedyne zaniedbanie firmy pogrzebowej. Wcześniej spóźniła się ona z dowozem prochów na cmentarz. Szef firmy zapewnia, że cała sytuacja to nieszczęśliwy błąd pracownika i obiecuje, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy. Ojciec zmarłego zapowiada, że o zdarzeniu powiadomi prokuraturę.