Protest ten, to efekt braku porozumienia z dyrekcją placówki. Jak powiedziała szefowa protestujących pielęgniarek Alicja Miszkiewicz, w proteście bierze udział większość jej koleżanek. W szpitalu w poniedziałek pozostały także te, które dyżurowały w nocy. Protest ma potrwać do godz. 14.35. W tym czasie chorymi mają się opiekować pielęgniarki oddziałowe, lekarze i ordynatorzy. Odbędą się też zaplanowane wcześniej zabiegi. Pielęgniarki domagają się podwyżek płac. Jak podkreślają, są zdeterminowane, bo ich pensje są bardzo niskie - od 1850 do 2020 zł brutto. Nie zgadzają się na zaproponowane przez dyrekcję podwyżki o średnio 200 zł; chcą dodatkowych 600 zł, choć - jak zapewniają - są gotowe na ustępstwa. Dyrekcja szpitala proponuje siostrom z najniższym stażem podwyżki zasadniczej pensji średnio o 380 złotych, a siostrom z dłuższym stażem od 600 do prawie 800 złotych brutto. Podwyżki miałyby dostać w dwóch ratach od stycznia i od lipca tego roku. Kolejne rozmowy z dyrekcją zaplanowano na wtorek. Rozpoczęcie akcji protestacyjnej zapowiedziały też pielęgniarki ze szpitala w Zgierzu. Część z nich chce podjąć głodówkę, inne mają okupować budynek. Domagają się podwyżki w wysokości 500 zł.