Nadal najtrudniejsza sytuacja jest w szpitalu w Bełchatowie. Ponad 50 lekarzy - czyli 1/3 zatrudnionych - którzy prowadzili przez kilka dni głodówkę, poszło na zwolnienia lekarskie. Część jest na urlopach. Według rzecznika strajkujących, Piotra Trzeciaka, chorymi opiekują się ordynatorzy oddziałów i ich zastępcy, czyli ok. 40 lekarzy. W bełchatowskim szpitalu, który dysponuje ponad tysiącem łóżek, działa sztab kryzysowy. Według zapewnień dyrekcji szpitala, do czwartku nie będzie ewakuacji pacjentów do innych placówek i nie ma niebezpieczeństwa, że pacjenci zostaną bez opieki. Na ten dzień ustalono kolejne spotkanie dyrekcji z komitetem strajkowym i przedstawicielami Urzędu Marszałkowskiego, który jest organem założycielskim szpitala. Niemal 30 osób głoduje w szpitalu im. Kopernika w Łodzi, gdzie nie doszło do porozumienie między dyrekcją a strajkującymi lekarzami. Z kolei w łódzkim Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki, gdzie dziennie odbywa się ok. 30 porodów protest głodowy prowadzi ponad 30 osób, w tym lekarze położnicy. Do protestu głodowego przyłączyli się kolejni lekarze ze szpitala wojewódzkiego w Sieradzu. Obecnie głoduje tam 25 lekarzy. W szpitalu dziecięcym im. Konopnickiej w Łodzi protest głodowy prowadzą trzy osoby, a w szpitalu rejonowym w Tomaszowie Maz. - głoduje tam pięciu lekarzy. Według WCZP, od poniedziałku w szpitalu w Łowiczu lekarze zaprzestali wypisywania numeru PESEL na receptach. W Poddębicach m.in. w związku ze strajkiem wstrzymano przyjęcia pacjentów na oddziały: chirurgiczny, położniczo-ginekologiczny i dziecięcy. W sumie w regionie łódzkim strajkuje 40 placówek służby zdrowia w tym 33 szpitale, które pracują jak na ostrym dyżurze. Od kilku dni WCZP przy wojewodzie monitoruje sytuację strajkową w łódzkich szpitalach. Wojewoda łódzki, Helena Pietraszkiewicz zwróciła się także do sąsiednich województw z pytaniem, czy gdyby istniała taka konieczność, byłyby w stanie przyjąć do swoich szpitali pacjentów z regionu łódzkiego.