Jak poinformował w sobotę rzecznik sieradzkiej policji Paweł Chojnowski do pierwszego napadu doszło na ulicy Krakowskie Przedmieście. Według policji do sklepu weszło dwóch mężczyzn w kominiarkach. Jeden z nich trzymał w ręku przedmiot przypominający pistolet. Napastnicy zażądali od ekspedientki wydania pieniędzy. Przestraszona kobieta oddała im kilkaset złotych; sprawcy uciekli. Kilkanaście minut później podjechali pod sklep na ulicy 1-Maja. Do środka wszedł tylko jeden z zamaskowanych napastników. Trzymając w ręku ten sam przedmiot przypominający pistolet zażądał wydania pieniędzy. Tym razem jednak stojący za ladą właściciel sklepu nie wystraszył się bandyty i zawołał brata, który był na zapleczu. Napastnik rzucił się do ucieczki. - Miał jednak poważny kłopot z trafieniem do drzwi, bo - jak się później okazało - przed napadem zdjął okulary korekcyjne. W końcu jednak wybiegł na ulicę, wsiadł do czekającego na niego auta i sprawcy odjechali. Pokrzywdzony sklepikarz powiadomił policję i podał dokładny opis samochodu - relacjonował Chojnowski. We wsi Dąbrówka jeden z patroli zauważył poszukiwane auto. Policjanci ruszyli w pościg. W sąsiedniej miejscowości uciekający samochód na zakręcie wpadł w poślizg i uderzył w ogrodzenie przydrożnej kapliczki. Pasażerowie i kierowca samochodu pod osłoną nocy uciekli przez pola. Wysłano za nimi przewodnika z psem tropiącym, który podjął ślad. Kilka minut później został zatrzymany jeden ze sprawców napadu. Okazał się nim 24-letni mieszkaniec Dąbrówki. Ustalono, że brał on udział w obu napadach. Sieradzka prokuratura wystąpiła o aresztowanie 24-latka. Za rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia grozi mu kara do 12 lat pozbawienia wolności. Zatrzymanie drugiego ze sprawców jest kwestią czasu - dodał Chojnowski.