Mimo że strajk okupacyjny brzmi groźnie, to na szpitalnych korytarzach nie widać oznak niepokoju. Lekarze postanowili po prostu po dyżurach zostawać w miejscu pracy. Jednak jeśli do jutra dyrekcja nie przedstawi zadowalających propozycji, nie wykluczają rozpoczęcia głodówki: - Determinacja kolegów jest tak duża, że trzeba brać to realnie pod uwagę. Dłużej tego przeciągać nie ma sensu. Lekarze chcą podwyższenia pensji zasadniczej do 1700 złotych brutto. Teraz mają po 1100. Domagają się też zaległych wypłat za dyżury. Medycy gorzkim śmiechem komentowali wczorajsze propozycje dyrekcji, a ta nie ukrywa, że w kasie jest pusto: - Pieniędzy nie ma. Wszelkie propozycje muszą się wiązać z poszukiwaniem dalszych oszczędności (...) w innych dziedzinach. Pieniędzy nie ma, są za to długi. W przypadku sieradzkiego szpitala to już 11 milionów złotych. Pielęgniarki i położne protestują już w ośmiu szpitalach. Najdłużej, bo dziewiąty dzień, trwa głodówka pielęgniarek ze Szpitala Powiatowego w Gryfinie. Protest głodowy prowadzi już ponad 70 sióstr. Wczoraj do głodówki przystąpiły pielęgniarki ze szpitala w Iławie oraz z miejscowości Kup na Opolszczyźnie.