W taki właśnie sposób protestuje 66 z ponad 130 zatrudnionych tam medyków. W proteście nie uczestniczą ordynatorzy, ich zastępcy oraz lekarze z izby przyjęć, ambulatorium i oddziału intensywnej terapii. - Podjęliśmy taką decyzję w obawie przed przykrymi konsekwencjami - wyjaśnia Adam Dziuba, jeden z głodujących i jednocześnie szef terenowego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Sieradzu. - To nie oznacza, że nie chce się nam pracować, ale prawnik przestrzegł nas przed konsekwencjami prawnymi. - Oznacza to ni mniej ni więcej, że gdyby któryś z głodujących lekarzy udzielił pomocy pacjentowi, a jego stan się pogorszył i nie byłoby to nawet wynikiem błędu lekarskiego, to wobec takiego lekarza zostałoby wszczęte postępowanie wyjaśniające. A tego medycy z Sieradza chcą właśnie uniknąć.