Sadów wiśniowych na naszym terenie jest niewiele - ale czy niskie ceny wiśni zwiastują trudny rok dla producentów owoców? Zdania na ten temat są podzielone. Około 30 producentów owoców, mi. in. ze Związku Sadowników RP, pikietowało przedwczoraj, 22 lipca przed firmą Rolfoods w Ziewanicach w gminie Głowno, domagając się podwyższenia cen skupu owoców. Pikieta była jednym z elementów ogólnopolskiej akcji protestacyjnej. Kilka dni wcześniej Związek Sadowników apelował do rolników w całym kraju, by nie zrywali wiśni i nie dostarczali ich do skupów. Skutek apelu był połowiczny. Wielu plantatorów włączyło się do strajku, ale część nadal zbiera i sprzedaje owoce. Podczas pikiety w Ziewanicach pod zakładem na odbiór owoców czekała kolejka producentów, choć była ona znacznie krótsza niż w inne dni. - Jesteśmy tu po o by, wyrazić niezadowolenie z powodu niskich cen skupu wiśni, ale działamy w interesie wszystkich plantatorów, bo za chwilę taka sama sytuacja może dotyczyć jabłek i innych owoców. - tłumaczył Ryszard Kaźmierczak prezes rogowskiego oddziału związku. Podobne obawy ma Ireneusz Znyk, prezes Zrzeszenia Plantatorów Owoców i Warzyw w Łowiczu. W stowarzyszeniu nie ma bowiem sadowników uprawiających wiśnie, ale plantatorzy dostrzegają problem i obawiają się, że niskie mogą być też ceny przemysłowych jabłek i pomidorów. Jan Rosak z Rolfoods mówi: - Niska cena wiśni w Polsce uzależniona jest od sytuacji na rynkach zewnętrznych - niskich cen na Węgrzech i w Serbii oraz wielkości zbiorów. - Nie mamy problemów z dostawcami z naszego regionu, zakład odbiera owoce i pracuje normalnie, a nawet zaczyna nam brakować miejsca, bo wiśni jest w tym roku bardzo dużo. Sadownicy, z którymi rozmawialiśmy podczas pikiety są przekonani, że tegoroczny urodzaj wiśni kształtuje się na poziomie średnim, a przetwórcy szafują hasłami o nadwyżkach towaru po to, by utrzymać niskie ceny. W podobnym tonie na temat zbiorów wypowiada się Bożena Górczyńska z Jackowic w gminie Zduny, której rodzina posiada 6-hektarowy sad wiśniowy. Mówi ona, że w tym roku wiśni nie jest więcej niż rok temu, za to na pewno owoce są bardziej dorodne. O oczekiwaniach cenowych mówi krótko: - Na Węgrzech wiśnia kosztuje pół euro. My nie oczekujemy więcej. Zbiór owoców w tym sadzie rozpoczął się w tym tygodniu, wszystkie one trafią do chłodni Krzysztofa Malczyka w Błędowie w gminie Chąśno. Dodaje, że za urwanie łubianki wiśni, w której jest 3 kg owoców, zapłacić trzeba 1 zł. Tyle samo za rwanie wiśni płacą właściciele 2-hektarowego sadu w Ostrowcu w gminie Kocierzew Południowy. Spodziewają się, że zbiory wynieść mogą 12 ton. - Poniżej kosztów produkcji nie powinno się sprzedawać. W ubiegłym roku wiśnie kosztowały 2-2,20 zł - mówi Jerzy Papiernik i dodaje: - Dla nas lepiej byłoby, aby kosztowały 1,50 zł, ale co roku, bez takich wahań. Pytany o ceny innych owoców przyznaje, że ceny czarnej porzeczki nie są złe, bo mieszczą się w granicach 2-2,20 zł, przy czym owoce te zbierane są kombajnem, więc nie jest to tak kosztowne jak zbiór ręczny. - Nie jestem tak sfrustowany, żeby wycinać drzewa, bo wyciąć można je tylko raz - mówi inny sadownik z tej samej gminy. Według jego obliczeń koszty produkcji to 3 zł. Zastanawia się, jakie koszty można zmniejszyć, żeby uprawa się opłacała: opryski, nawozy czy zbiór. Zdarzało się, że sadownicy nie zrywali wiśni, czekając, aż owoce same spadną. Okazuje się, że to nie ma sensu, bo owoce spowodują zakwaszenie gleby, które trzeba będzie zneutralizować wapnowaniem, które też kosztuje. Nie spodziewa się jednak dalszych protestów na naszym terenie, bo zbiór wiśni rozpoczął się już i nie będzie długo trwał. ewr,mwk