Śledczy zarzucili mu także produkowanie, rozpowszechnianie, prezentowanie, przechowywanie i posiadane treści pornograficznych przedstawiających wytworzone albo przetworzone wizerunki małoletnich uczestniczących w czynnościach seksualnych. Artyście groziła za to kara grzywny, ograniczenia wolności lub do dwóch lat pozbawienia wolności. Po zakończeniu procesu prokuratura domagała się kary półtora roku więzienia w zawieszeniu. Kuszej prosił o uniewinnienie, bo - jak tłumaczył - jest artystą, który porusza ważne tematy społeczne. Według niego przesłaniem jego obrazów jest protest przeciwko pedofilii w Kościele katolickim. Jak twierdził "użył środków adekwatnych do problemu". Jego zdaniem pokazanie dziecka ze spuszczoną głową i zatytułowanie, że jest to np. obraz dotyczący pedofilii katolickiej nie miałoby tej formy ekspresji. - Kiedy pokazane zostało dziecko w trakcie stosunku seksualnego, obraz działa mocniej i jest bardziej ekspresyjny. Wydźwięk tych obrazów jest jednoznaczny i uważanie, że są one rozpowszechnianiem wizerunków pedofilii, jest pomyłką - mówił przed rozpoczęciem procesu. W środę łódzki sąd uniewinnił artystę. Uzasadniając wyrok sąd oparł się m.in. na opinii biegłych, którzy stwierdzili, że intencją malarza nie było pokazywanie pedofilii. Według sądu jego prace mają charakter krytyczny. Zdaniem sądu, choć oskarżony wskazał motywy swoich obrazów, to artysta musi mieć jednak świadomość, że wolność sztuki nie ma charakteru absolutnego. Po wyjściu z sali sądowej artysta wyznał, że kamień spadł mu z serca. Anna Grochowska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, która również była na sali sądowej, powiedziała, że jest usatysfakcjonowana orzeczeniem sądu. Malarz Krzysztof Kuszej został zatrzymany przez policję w październiku 2010 roku. W jego mieszkaniu i pracowni zabezpieczono - według prokuratury - 20 jego obrazów o tematyce pornograficznej z udziałem dzieci.