Sąd rozpoznawał zażalenie lekarki na zatrzymanie jej przez policję za zamkniętymi drzwiami. - Sąd orzekł, że zatrzymanie lekarki było bezpodstawne - poinformowała rzecznik Okręgowej Izby Lekarskiej (OIL) w Łodzi Adriana Sikora. Informację tę potwierdziła rzeczniczka Sądu Okręgowego w Piotrkowie Tryb. Iwona Szybka. - Sąd uznał, że nie było żadnych podstaw do zatrzymania lekarki i nałożenia jej kajdanek. W ocenie sądu nie zachodziła żadna obawa, że kobieta może utrudniać postępowanie - wyjaśniła sędzia Szybka. Postanowienie jest prawomocne. Lekarka odmówiła pobrania krwi na obecność m.in. wirusa HIV zatrzymanemu przez policję mężczyźnie, a także funkcjonariuszom, biorącym udział w zatrzymaniu. Następnego dnia kobieta sama została zatrzymana przez policję i usłyszała zarzut utrudniania postępowania przygotowawczego, za co grozi kara do pięciu lat więzienia. Lekarka zwróciła się w tej sprawie o pomoc do OIL. Skargę w sprawie postępowania policji Izba wysłała m.in. do ministra SWiA, Komendanta Głównego Policji i Rzecznika Praw Obywatelskich. Jak powiedziała w poniedziałek podinsp. Joanna Kącka z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi decyzja sądu "jest decyzją niezawisłego organu i dotyczy tylko części tej sprawy". Dodała, że Komendant Wojewódzki Policji w Łodzi już wcześniej polecił wydziałowi kontroli przeprowadzenie czynności sprawdzająco- wyjaśniających w tej sprawie. - W najbliższych dniach powinien zostać sporządzony raport z tych czynności. Po zapoznaniu się z całością materiału w tej sprawie komendant podejmie decyzje co do ewentualnych konsekwencji dyscyplinarnych - zaznaczyła Kącka. Na początku listopada piotrkowscy policjanci zatrzymali w jednym z mieszkań awanturującą się agresywną parę. 30-letni mężczyzna i 23-kobieta szarpali się z funkcjonariuszami, używając wobec nich wulgarnych słów. Dodatkowo mężczyzna próbował wyciągnąć jednemu z policjantów broń z kabury. Wspólnie z drugim patrolem policjanci zatrzymali agresorów i przewieźli ich do piotrkowskiego szpitala. Do szpitala pojechali również funkcjonariusze w celu opatrzenia zadrapań i śladów pogryzienia. Jak twierdziła policja, w przypadku funkcjonariuszy istniało uzasadnione podejrzenie, że mogli zostać zakażeni wirusem HIV lub żółtaczki, gdyż zatrzymany mężczyzna znany był z kontaktów ze środowiskiem narkomanów. Według policji lekarka - specjalista od chorób zakaźnych - odmówiła pobrania krwi od zatrzymanego, jak i od policjantów. Skierowała ich do szpitala w Łodzi. Dopiero tam od wszystkich została pobrana krew. Dzień później kobieta została zatrzymana przez policję. Usłyszała zarzut utrudniania postępowania przygotowawczego. Grozi za to kara do pięciu lat pozbawienia wolności. Tymczasem - zdaniem Okręgowej Izby Lekarskiej w Łodzi - lekarka postąpiła zgodnie z prawem. Odmówiła pobrania krwi na obecność wirusa HIV, bo zatrzymany nie wyraził na to zgody. Poza tym, piotrkowski szpital nie prowadzi tzw. profilaktyki poekspozycyjnej (postępowanie w przypadku podejrzenia możliwości zakażenia) dla osób nie będących jego pracownikami. W związku z tym dyżurujący tam lekarze nie mogą przeprowadzać testów na obecność HIV na życzenie takich osób. Zdaniem OIL policjanci nie mieli więc prawa zmuszać lekarki do przeprowadzenia badań, a jej zatrzymanie następnego dnia było bezzasadne. OIL uważa, że w tym przypadku doszło do "rażącego nadużycia władzy" i domaga się ukarania policjantów biorących udział w tym incydencie.