- Nie możemy spać. To jest nie do wytrzymania - mówią pacjenci. - Ryk silników paraliżuje pracę szpitala - skarży się personel. Co na to piotrkowska policja? Nic o tym nie wie... Starsi, schorowani ludzie, kobiety przed, po i w trakcie porodu, noworodki, lekarze i pielęgniarki - wszyscy mają już po dziurki w nosie rozrywek, jakie fundują im co noc fani motoryzacji. Ryk silników nie pozwala pracować - Ja dyżuruję na Oddziale Noworodkowym. Ta sytuacja nie jest incydentalna, to się zdarza bardzo często. Na tym parkingu przed szpitalem są rozgrywane wyścigi samochodowe, motocyklowe, próby silników, nie mam pojęcia, co dokładnie. Zaczyna się w godzinach wieczornych, ok. 21.00 - 23.00. Kiedy jest ciemno, to nie widzę, co oni tam robią, słyszę jedynie ryk silników i hamulców. My nie jesteśmy, jako personel, w stanie pracować, bo siebie nawzajem nie słyszymy. Jest gorąco, więc okna muszą być otwarte - mówi Jolanta Wojtasik, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa Powiatowego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Piotrkowie Trybunalskim. - Praktycznie przez kilka godzin panuje paraliż. Nie ma możliwości funkcjonowania. Ci ludzie robią sobie wyścigi wzdłuż Próchnika, potem Roosevelta i al. 3 Maja. Ja dyżuruję co drugi, co trzeci dzień. Koleżanki, które dyżurują częściej, mówią, że to jest po prostu nie do wytrzymania. To jest szpital, tu są chorzy ludzie, są noworodki. Wykonujemy tutaj badania słuchu noworodków i potrzebujemy ciszy. Samochód, który jedzie normalnie, to jest zupełnie co innego, niż ryk motocykla na pełnym gazie. To po prostu jest ogłuszający huk. Nie robią tego chyba tylko zimą, kiedy jest bardzo ślisko. W piątek postawili nas wszystkich na równe nogi. Dosłownie. Rozmawiałam jeszcze z koleżankami i kolegami, którzy dyżurują, i rzeczywiście wszyscy są już tym bardzo zmęczeni. Także pacjenci są wytrąceni z równowagi. Hałas nie do opisania Rzeczywiście pacjentom, zarówno tym młodszym, jak i starszym, trudno znieść wielogodzinne, nocne hałasy. - Złażą się wieczorem. Wokół nich panienki biegają, a oni specjalnie wtedy ruszają z piskiem opon na całego. Ostatnio to było o 3. w nocy. Nie można było w ogóle spać, kiedy tam takie orgie się wyprawiały. Ja już byłam gotowa tam do nich wyjść i im pobić, gdybym mogła. Najgorsze są te panienki - skarży się pani Henryka, pacjentka szpitala. - W ogóle nie mogłem spać dzisiaj w nocy. Zaczęło się tak ok. 23.00. Najpierw myślałem, że może jakiś kierowca ostro sobie wystartował z piskiem opon, ale za kilkanaście sekund pisk opon się powtórzył. Stawali na parkingu po drugiej stronie ulicy. Musiałem wstać i zasłonić żaluzje, bo od świateł samochodowych było widno. Trwało to w sumie ze 2 - 3 godziny. Pisk opon i hamowanie. Jest to bardzo uciążliwe. Usnąłem dopiero ok. 4 nad ranem - mówi jeden z chorych leżący na sali nr 1, której okna wychodzą wprost na feralny parking. Starszym osobom trudno zrozumieć, dlaczego grupka kierowców co noc zakłóca im sen. - Jeżdżą jak szaleni. To ruszanie, to palenie gum jest okropne. Tyle lat już przeżyłem, to wiem, że można ruszyć samochodem cichutko - mówi pacjent z "trójki". Bezradne są również pielęgniarki. - Pacjenci muszą uchylać okna, bo jest gorąco - mówi jedna z nich. - A ci jeżdżą samochodami, chyba wypróbowują sobie opony. Palą gumy, bo jest straszny huk. Takie rzeczy zdarzają się tutaj bardzo często. Pacjenci również są u kresu sił. Policja przyjeżdża za późno - Albo bawią się do 3. w nocy, tutaj, na tym placu, albo trafi się jakiś idiota na bardzo ciężkim motorze, który robi sobie rundę dookoła - mówi jeden z lekarzy. - W piątek już od godz. 20.00 był taki ryk, że mnie i koleżance, która miała dyżur na chirurgii, po prostu uszy puchły. Koleżanka zadzwoniła na policję, nie pomogło. Ja, zdesperowana, dzwoniłam ok. 21.00 na policję. Odpowiedzieli mi, że mieli już sygnał i że jadą na interwencję. Nie wiem czy o 22.00, czy o 23.00 uspokoiło się. Koleżanka z interny, która również dzwoniła, powiedziała, że kiedy policja się zjawiła, to już nie było tam całego towarzystwa. Wcześniej koledzy i koleżanki również interweniowali na policji - mówi dyrektor Wojtasik. Fakt powiadamiania policji potwierdza również lekarz dyżurny (chirurg specjalista). - Często wzywamy policję, ale kiedy już przyjeżdżają, to zazwyczaj jest za późno. Co na to policja? - Do Komendy Miejskiej Policji nie wpłynęło żadne zgłoszenie od pracowników szpitala, jak również innych mieszkańców miasta dotyczące zakłócania spokoju przez jeżdżące nocą samochody - informuje rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Piotrkowie, Małgorzata Mastalerz. Jak zapewnia Jolanta Wojtasik, dyrekcja szpitala zamierza wystosować do piotrkowskiej policji oficjalne pismo z prośbą o objęcie tego terenu szczególnym nadzorem. AS