Proces miał się rozpocząć w poniedziałek, ale obrońcy oskarżonych zwrócili się do sądu z wnioskiem o zwrócenie sprawy do prokuratury. Ich zdaniem m.in. akt oskarżenia zawiera wiele nieścisłości, a biegła, którą poproszono o wydanie opinii, wydała ją "bez odpowiedniego sprawdzenia dokumentacji medycznej". Z zarzutami obrony nie zgadzał się prokurator. Sąd postanowił, że decyzję w sprawie procesu podejmie we wtorek. We wtorek sędzia Krzysztof Szynk nie uwzględnił wniosku obrońców i zdecydował rozpocząć proces. Według niego, trudno się zgodzić z opinią, że biegła nie zapoznała się z dokumentacją medyczną. Zaznaczył jednocześnie, że jeśli zajdzie taka potrzeba, to w trakcie procesu można będzie ewentualnie zdecydować o przeprowadzeniu dodatkowego postępowania dowodowego. Afera wyszła na jaw w sierpniu 2004 roku, kiedy łódzka policja zatrzymała Janusza F., ordynatora oddziału dializ szpitala im. Kopernika w Łodzi. Według ustaleń śledztwa, mężczyzna wraz ze swoją znajomą Marią T. oszukali szpital, wprowadzając go w błąd w sprawie jakości środków do produkcji płynu do dializ. Przystępując do przetargu Maria T. oświadczała, że są to atestowane odczynniki najwyższej jakości. W rzeczywistości atestów nie miały i były konfekcjonowane - zdaniem prokuratury - w niewłaściwych warunkach sanitarnych. Para miała współpracować ze sobą od 1998 roku do czerwca 2003 r. Jak ustalono, firma Marii T. nie miała też koncesji i zezwolenia na wytwarzanie środków leczniczych i wprowadzanie ich do obrotu. Według ustaleń śledztwa, oboje podejrzani działali wspólnie i w porozumieniu. Doprowadzili w ten sposób szpital do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości; w ciągu pięciu lat szpital kupił od firmy Marii T. środki do dializ za 1,3 mln zł. Badania próbek zabezpieczonych przez prokuraturę przeprowadzone przez Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego w Warszawie wykazały, że jedna z substancji stosowana przy tworzeniu płynu dializacyjnego nie spełniała norm i nie nadawała się do stosowania w lecznictwie. Po ujawnieniu sprawy, dyrekcja szpitala zapewniła, że nie ma i nie było żadnego zagrożenia zdrowia i życia pacjentów dializowanych w tej placówce; ordynator został zawieszony w pełnieniu obowiązków. Składając wyjaśnienia, Janusz F. powiedział, iż nigdy nie wprowadzał w błąd szpitala, co do jakości kupowanych od Marii T. komponentów do produkcji koncentratu płynu dializacyjnego. Zwrócił uwagę, że wytwarzany płyn był poddawany 2-krotnemu badaniu. Dopiero po sprawdzeniu jego składu był podawany pacjentom. Według niego, płyn był dobrej jakości, a świadczyć o tym może fakt, że w ośrodku, którym kierował "przeżycie pacjentów" było większe niż średnia krajowa.