Według prokuratury, przed trzema laty oboje otruli mężczyznę, a jego zwłoki ukryli w piwnicy. Oskarżonym grozi dożywocie. Proces ruszył z jednodniowym opóźnieniem, ponieważ do czwartku orzekająca w tej sprawie sędzia Sądu Rejonowego Łódź-Widzew nie otrzymała delegacji z ministerstwa sprawiedliwości do orzekania w sądzie okręgowym. Do zbrodni doszło w 2005 roku w miejscowości Geesthacht w Niemczech. Karolina K. była adoptowaną córką mieszkającego w Niemczech Radosława K. Według prokuratury, pomiędzy ojcem a córką często dochodziło do awantur i kłótni, których powodem było m.in. zażywanie przez dziewczynę narkotyków. Po jednej z awantur młoda kobieta wraz ze swym przyjacielem Michałem S. postanowiła pozbyć się ojca. Według prokuratury, 28- latek kupił w Polsce truciznę i przywiózł ją do Niemiec. W sierpniu 2005 roku oboje otruli mężczyznę, a jego zwłoki zawinęli w szmaty i ukryli w szafie w piwnicy domu. Niemiecka policja została zaalarmowana przez sąsiadów ofiary, których zaniepokoiło, że nie widują mężczyzny. Ciało znaleziono jednak dopiero po kilku tygodniach; w tym czasie córka i jej przyjaciel uciekli do rodzinnej Łodzi. Ekspertom z Niemiec nie udało się ustalić przyczyny zgonu. Dopiero krakowscy biegli z Instytutu Ekspertyz Sądowych ustalili, że przyczyną śmierci była trucizna. Nie udało się jednak ustalić rodzaju śmiertelnej toksyny. Na polecenie łódzkiej prokuratury oboje podejrzani zostali zatrzymani w czerwcu 2006 roku w Łodzi. Kobieta była wówczas w zaawansowanej ciąży. Prokuratura przedstawiła obojgu zarzuty zabójstwa. Proces ma charakter poszlakowy. W trakcie śledztwa oskarżeni wielokrotnie zmieniali wyjaśnienia; początkowo przyznali się do zabójstwa, ostatecznie jednak oboje wszystko odwołali. 28-latek na proces został dowieziony z aresztu, Karolina K. - która jest matką dwójki dzieci - z więzienia dla kobiet. Przed sądem oboje nie przyznali się do winy. Karolina K. odmówiła składania wyjaśnień. Odpowiadając na pytania obrońcy przyznała, że z ojcem "różnie się jej układało" i czasami był on wobec niej agresywny. Zapewniła, że nigdy nie mówiła swojemu chłopakowi, że chce zabić ojca. Przekonywała, że w dniu śmierci jej ojciec źle się czuł i zmarł śmiercią naturalną. Co innego zeznała w śledztwie. Podczas jednego z przesłuchań powiedziała, że jej chłopak podał ojcu truciznę wraz ze śniadaniem. Michał S. mówił przed sądem, że kiedy ojciec Karoliny źle się poczuł, nie było go w domu, więc nie mógł mu podać śniadania. Zaprzeczył, że kupił truciznę. Powiedział także, dziewczyna brała amfetaminę. Oskarżony przyznał jednak, że to on zawinął zwłoki mężczyzny w szmaty i wyniósł do piwnicy domu. Jako oskarżyciel posiłkowy w procesie występuje matka otrutego mężczyzny. Kobieta powiedział dziennikarzom, że jej syn był przeciwny nowemu związkowi córki. - Nie zgadzał się na małżeństwo z tych chłopakiem. Uważał, ze powinna się dalej uczyć - mówiła kobieta. Kolejna rozprawa odbędzie się 10 marca.