Proces miał się rozpocząć pod koniec września, ale został odroczony na wniosek obrońcy Jacka P., który stwierdził, że nie zdążył zapoznać się z materiałami sprawy. Rozprawa odbywa się za zamkniętymi drzwiami ze względu na ważny interes prywatny pokrzywdzonej Krawczyk i świadków. We wtorek sąd planuje przesłuchać 13 świadków. Do Piotrkowa nie przyjechała Krawczyk, która jest też oskarżycielem posiłkowym w sprawie. W sądzie była jedynie jej pełnomocnik - mec. Agata Kalińska-Moc. Prokuratura oskarżyła P. o nakłanianie, w okresie od grudnia 2002 do stycznia 2003 roku, Anety Krawczyk do przerwania ciąży wbrew przepisom ustawy oraz o usiłowanie przerwania ciąży i narażenie kobiety na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia bądź ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Ten ostatni zarzut dotyczy okresu styczeń-luty 2003 r., gdy Jacek P. - zdaniem śledczych - kilkakrotnie podał Krawczyk przeznaczoną dla zwierząt oksytocynę w celu wywołania skurczów porodowych (Anecie Krawczyk zgodnie z prawem nie grozi za to odpowiedzialność karna - red.). Ponadto Jacek P. oskarżony jest o usiłowanie poplecznictwa, a tym samym utrudnianie śledztwa. Według łódzkiej prokuratury okręgowej, która prowadzi śledztwo, mężczyzna nakłaniał Krawczyk, aby w zamian za korzyść majątkową udzieliła wywiadu w telewizji lub radiu i wycofała swoje wcześniejsze zeznania obciążające Łyżwińskiego i szefa Samoobrony Andrzeja Leppera. Według śledczych, mężczyzna proponował jej za to "zapewnienie utrzymania do końca życia". Zapis tej rozmowy, nagranej przez Krawczyk, jest jednym z dowodów w tej sprawie. Jacek P. od lutego tego roku przebywa w areszcie. Nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Śledztwo w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie wszczęto w grudniu ub. roku po publikacji w "Gazecie Wyborczej". Tekst powstał na podstawie relacji Anety Krawczyk, b. radnej Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego. Kobieta utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Krawczyk twierdziła, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Andrzeja Leppera. Prokuratorskie śledztwo dotyczy "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim. Przesłuchano ponad 200 osób. Dotąd zarzuty w nim przedstawiono czterem osobom: obok Jacka P. także b. działaczowi Samoobrony z Myślenic Franciszkowi I., b. działaczowi tej partii z Tomaszowa Maz. Pawłowi G. oraz Łyżwińskiemu. I. jest podejrzany o poplecznictwo i podżeganie do składania fałszywych zeznań, a Pawłowi G. zarzuca się grożenie śmiercią Krawczyk i poplecznictwo. Pod koniec sierpnia prokuratura przedstawiła Łyżwińskiemu w sumie siedem zarzutów, w tym zarzut gwałtu.