Obok niego na ławie oskarżonych zasiada 13 osób, w tym m.in. b. wiceprezydent miasta i b. senator PiS Czesław Rybka oraz b. wicewojewoda łódzki Witold Gwiazda. Są oskarżeni o przekazywanie pieniędzy Rzeźniczakowi. Sieradzka prokuratura oskarżyła Rzeźniczaka o 21 przestępstw. Zarzuciła mu m.in., że w latach 2002-2008 przyjmował łapówki od zatrudnionych w urzędzie miasta oraz podległych magistratowi spółkach. Osoby te co miesiąc - zdaniem prokuratury - przekazywały prezydentowi pieniądze w wysokości ok. 10 proc. swojego wynagrodzenia podstawowego. Zdaniem prokuratury b. prezydent Zduńskiej Woli przyjmował pieniądze od osób pełniących różne funkcje - od kierowcy aż po swojego zastępcę. Miesięcznie były to kwoty od 50 do niemal 500 zł; w sumie przyjął on - według śledczych - niemal 200 tys. zł. Prokuratura zarzuciła też Rzeźniczakowi przekroczenie uprawnień. Miał on m.in. wydawać szefom miejskich spółek polecenia zatrudniania niektórych radnych lub członków ich rodzin w tych spółkach, by uzyskać ich poparcie polityczne. W jednym przypadku polecił przygotować w jednej ze spółek sześć stanowisk pracy dla ludzi ze sobą związanych, co wiązałoby się ze zwolnieniem z pracy już zatrudnionych tam osób. W innym przypadku - według oskarżenia - polecił zwolnić dyscyplinarnie urzędniczkę w związku z walką z radnym konkurencyjnego ugrupowania politycznego. Zdarzało się też, że krytykujących go samorządowców przenosił na inne stanowiska. Prokuratura oskarżyła go także o nadużycie uprawnień w kampanii wyborczej przed wyborami parlamentarnymi i samorządowymi. B. prezydent przed sądem, podobnie jak w śledztwie, nie przyznał się do żadnego z zarzucanych mu czynów. Mówił, że zarzut przyjmowania korzyści materialnych jest "nie z tego świata". Jego zdaniem sposób, w który - według świadków - miał żądać i przyjmować korzyści, czyli na organizowanych przez niego spotkaniach ze współpracownikami, jest "niemożliwy do zrealizowania". - Jestem prawnikiem. Liczenie, że działając w tak otwarty i niemal publiczny sposób może pozostać to nieujawnione jest niemożliwe - mówił Rzeźniczak. Pozostali oskarżeni to urzędnicy lub osoby pracujące w miejskich spółkach, a także w miejscowym szpitalu, którzy - według prokuratury - płacili Rzeźniczakowi za możliwość pracy na swoich stanowiskach. Przedstawiono im zarzuty wręczania korzyści majątkowych funkcjonariuszowi publicznemu; niektórym zarzuca się także utrudnianie postępowania, naruszanie praw pracowniczych i przekroczenie uprawnień. Rozpoczęcia procesu przeciągało się, bo w marcu br. zduńskowolski sąd - do którego trafił akt oskarżenia - wystąpił do Sądu Najwyższego o przekazanie sprawy innemu sądowi, powołując się na "dobro wymiaru sprawiedliwości". SN odmówił przeniesienia sprawy gdzie indziej. Zdaniem SN "próby unikania rozpoznawania spraw prowadzonych przeciwko miejscowym działaczom politycznym nie tylko nie budują autorytetu wymiaru sprawiedliwości, ale wręcz go podważają, dając pretekst do spekulacji o możliwości wpływów sfery politycznej na wymiar sprawiedliwości". SN zwrócił uwagę, że tylko poprzez rzetelne, bezstronne i sprawne postępowanie oraz rozstrzygnięcie sprawy, miejscowy sąd "da wyraz swego profesjonalizmu i obiektywizmu". Rzeźniczaka zatrzymano we wrześniu 2008 r.; przebywał niecały miesiąc w areszcie - wyszedł za 150 tys. zł kaucji. W październiku 2008 r. mieszkańcy Zduńskiej Woli w referendum odwołali go ze stanowiska. Na nowego prezydenta tego 44 tys. miasta wybrano w kwietniu Piotra Niedźwieckiego, brata znanego dziennikarza muzycznego.