W Łódzkiem mają być zamknięte szpitalne przychodnie i pracownie diagnostyczne. Na oddziały pacjenci będą przyjmowani i operowani jedynie w przypadku zagrożenia życia. Do akcji włączyły się prawie wszystkie szpitale powiatowe w regionie. Ale to dopiero początek. Jak zapewniają związkowcy, w tym tygodniu w woj. łódzkim do strajku może przyłączyć się jeszcze kilkanaście placówek. Od wczoraj strajk trwa również w sześciu szpitalach woj. śląskiego. Do protestu przystąpił też Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Radomiu. Lekarze domagają się od rządu natychmiastowych podwyżek płac o 30 proc. oraz przedstawienia projektu ustawy zapewniającej zwiększenie publicznych nakładów na ochronę zdrowia. W piątek przez dwie godziny lekarze z ponad stu szpitali protestowali w kilku regionach kraju, prezentując podobne postulaty. Na środę medycy zapowiadają zaś ogólnopolską akcję protestacyjną. Zamierzają manifestować przed Sejmem. Do protestu dołączy się także Porozumienie Zielonogórskie. W Warszawie ma protestować koło 4,5 tysięcy pielęgniarek i położnych oraz "wiele tysięcy lekarzy". Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej (NRL) Konstanty Radziwiłł powiedział, że trudno dokładnie oszacować, ilu lekarzy dokładnie przyjedzie do Warszawy. Radziwiłł zaapelował, aby w manifestacji wzięli udział także pacjenci. Na godz. 19. wszystkie centrale związkowe zostały zaproszone na spotkanie u premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Manifestacja rozpocznie się w południe na placu Zamkowym. Następnie protestujący przejdą Krakowskim Przedmieściem, gdzie w Ministerstwie Finansów na ul. Świętokrzyskiej zostanie złożona petycja. Później przejdą Nowym Światem przed Sejm, gdzie zamierzają złożyć rezolucję do marszałka Sejmu. Przemarsz zakończy się pod kancelarią premiera.