Prokuratura twierdzi, że były szef skarbówki 4 lata temu kupił po zaniżonej cenie działkę od znajomego biznesmena. Różnica w cenie miała być łapówką dla urzędnika za zlecanie przedsiębiorcy prac remontowych w izbie skarbowej. Dwa lata później Lech M. sprzedał tę samą działkę, ale już po zawyżonej cenie, osobie podstawionej przez znanego łódzkiego producenta superkleju. "Nadpłata" miała być łapówką za umorzenie zaległości podatkowych firmy. Lech M. oskarżony jest także o zaniżanie wartości swego majątku i próbę ukrycia go przed prokuraturą - spodziewając się aresztowania, przepisał dom na nieletnią córkę.