Prokuratura przedstawiła 40-latkowi zarzuty podwójnej zbrodni. Mężczyzna podczas przesłuchania przyznał się do zabójstw; wskazał też miejsce ukrycia narzędzia zbrodni - toporka, którego obuchem zadawał ciosy - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. 40-letni Adam D. został aresztowany. Za podwójne zabójstwo grozi mu dożywocie. 62-letnia matka i 37-letnia córka mieszkały wspólnie w jednym z bloków przy ul. Armii Krajowej na łódzkim osiedlu Retkinia. Młodsza z kobiet była prawniczką zatrudnioną w jednej z łódzkich kancelarii. Zabił a potem zaalarmował policję W ubiegły poniedziałek policja została zaalarmowana o odkryciu ich ciał, które miał znaleźć syn i brat kobiet. Mężczyzna twierdził, że przyjechał do mieszkania wraz z żoną zaniepokojony - jak wówczas mówił - brakiem kontaktu z matką i siostrą. Dysponował własnymi kluczami do mieszkania. Okazało się, że kobiety zginęły od ciosów zadanych tępym narzędziem w głowę; młodsza z nich broniła się i miała też poranione ręce. W pokojach panował nieporządek wskazujący na plądrowanie i motyw rabunkowy. Zginęło kilka przedmiotów. Biegły medyk sądowy stwierdził, że do zbrodni doszło najprawdopodobniej trzy dni wcześniej, wieczorem 8 lipca. - Sprawa z uwagi na środowisko prawnicze, z którego wywodziła się jedna z ofiar oraz utracone przedmioty z różnego rodzaju danymi, ukierunkowana była na kilka wątków. Na podstawie zebranych informacji funkcjonariusze zatrzymali 40-letniego brata i syna ofiar - powiedziała rzeczniczka łódzkiej policji podinsp. Joanna Kącka. Liczył na spadek i pieniądze z polisy? Według policji mężczyzna zabił obie kobiety, zadając im liczne ciosy w głowę. Później upozorował napad rabunkowy. Tłem zbrodni były najprawdopodobniej problemy finansowe sprawcy. 40-latek mógł liczyć na odziedziczenie spadku po kobietach i pieniądze z polisy ubezpieczeniowej matki. On sam jednak utrzymuje, że do zabójstwa doszło na tle konfliktu rodzinnego, a zbrodni wcześniej nie planował. - Z treści jego wyjaśnień wynika, że do zbrodni doszło na tle sytuacji konfliktowej, która wywiązała się między nim a kobietami. Najpierw zabił siostrę, później matkę. Upozorował też, że do zabójstw mogło dojść na tle rabunkowym, bądź że miały związek z zawodem wykonywanym przez jego siostrę - dodał prok. Kopania. Grozi mu dożywocie 40-latek wskazał miejsca, gdzie wyrzucił toporek, który był narzędziem zbrodni, a także swoją odzież, w której popełnił zabójstwa oraz rzeczy zabrane z mieszkania matki i siostry - wszystkie te przedmioty zostały zabezpieczone. Mężczyzna zostanie poddany badaniom sądowo-psychiatrycznym, które mają określić, czy był poczytalny w chwili zbrodni. Grozi mu kara dożywotniego więzienia.