Wnuki pani Hanny trafiły do rodziny A. w czerwcu 2007 roku, pozostawały pod ich opieką przez dwa lata. Ona sama mogła się z nimi widywać w weekendy. Potem dzieci wracały do rodziny zastępczej. Kobieta twierdzi, że były tam bite, duszone i zmuszane do grzebania w śmieciach. - Od wnuczki dostaję SMS-a: Babciu, ciocia Bożena dusi Daniela... Przychodzi Kajka, która ma posiniaczoną twarz dużymi palcami. Pytam, Kajuś co się stało? "Nie chciałam jeść. Wujek mnie złapał, podniósł do góry i mną rzucił" - opowiada o wydarzeniach sprzed kilku lat pani Hanna. Kobieta chciała zabrać maluchy do lekarza na obdukcję. Jak twierdzi, powstrzymał ją ich płacz. "Będą się na nas mścić" - miały mówić. - W następny weekend Danielek zagląda mi w kosze i zbiera wszystko - relacjonuje zachowanie chłopca pani Hanna. Wnuczek miał przyznać się, że z "wujkiem oglądają śmietniki". Innym razem wnuczka Kaja miała popłakać się ze strachu, bo stłukła słoik dżemu. 10-letnia Martynka z kolei miała przyjść z poparzonymi rękoma. "Musiałam wszystko prasować" - miała powiedzieć. Pani Hanna utrzymuje, że zaniepokojona losem wnuków zgłosiła to na policję. - Stwierdzili, że oni tam często mają interwencję - dodaje w rozmowie z naszą dziennikarką. Poszła więc do Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. Stwierdzały, że one tam chodziły, sprawdzały, że wszystko jest w porządku - twierdzi. Prokuratura o rodzinie A.: "Porażające dowody" Zawodowa rodzina zastępcza z Łęczycy sprawowała opiekę nad sześciorgiem dzieci w wieku od 5 do 13 lat. Małżeństwo w wieku 54 ich 59 lat usłyszało zarzuty fizycznego i psychicznego znęcania się nad pięciorgiem podopiecznych. 59-latkowi zarzucono także wykorzystywanie seksualne trzech dziewczynek i dwóch chłopców w wieku od 8 do 13 lat.Zarzuty w tej sprawie usłyszała także 20-letnia córka małżeństwa. Młodej kobiecie zarzucono znęcanie się nad dziećmi oraz pedofilię wobec 10-letniej dziewczynki. Według prokuratury zebrane w tej sprawie dowody są "porażające". Ustalono, że wszystkie dzieci - z wyjątkiem najmłodszej, 5-letniej dziewczynki - były co najmniej od października 2012 roku ofiarami przemocy psychicznej i fizycznej. Jedna z molestowanych dziewczynek jest głuchoniema. - Dochodziło do sytuacji, że opiekunowie bili dzieci po twarzy, plecach, pasem i pięściami, zatykali im usta, stosowali kary polegające m.in. na wielogodzinnym staniu na baczność. Dzieciom ograniczano dostęp do jedzenia, kontakt z rówieśnikami i używano wobec nich słów wulgarnych - relacjonował ustalenia śledczych prok. Krzysztof Kopania. Śledztwo wszczęto po zawiadomieniu złożonym przez pedagoga szkolnego, któremu niektóre z dzieci zdecydowały się opowiedzieć o swej sytuacji. Początkowo dotyczyło znęcania się nad dziećmi, które na przełomie marca i kwietnia zostały odebrane rodzinie zastępczej. Później zawiadomienie złożyła także placówka, do której trafiła jedna z dziewcząt; to dotyczyło już wykorzystywania seksualnego. Agnieszka Wyderka Czytaj także na RMF24.pl