Na sali obrad byli obecni m.in. rodzice uczniów i związkowcy, którzy przedstawili projekt obywatelskiej uchwały broniącej szkół, z podpisami 20 tys. Łodzian. Radni uchwały jednak nie przyjęli. Podobnie jak wcześniejsze debaty dotyczące likwidacji szkół w Łodzi, również środowa nie obyła się bez skandalu. Wiceprzewodniczący rady miejskiej Czesław Telatycki, wyrzucony w lutym z PiS za poparcie projektu likwidacji szkół, schodząc z mównicy pokazał "gest Kozakiewicza" w kierunku sali, na której byli m.in. rodzice uczniów i związkowcy broniący szkół. W sprawie zachowania Telatyckiego zebrał się w środę konwent łódzkiej rady miejskiej. Zdaniem radnych SLD, Telatycki za swoje zachowanie powinien być odwołany z zajmowanego stanowiska. Szef radnych PO, którzy mają większość w łódzkiej radzie, Mateusz Walasek podkreślił jednak, że procedura odwołania jest skomplikowana i w najbliższych dniach w tej sprawie nie powinno się nic wydarzyć. Walka o łódzkie szkoły rozpoczęła się pod koniec lutego, gdy łódzcy radni przyjęli uchwały o likwidacji blisko dwudziestu szkół. Za takim rozwiązaniem byli radni PO i połowa radnych PiS. Przeciw byli samorządowcy SLD. Głosowaniu towarzyszyły protesty nauczycieli, rodziców i uczniów. W ślad za uchwałami wpłynęło do wojewody łódzkiego ponad 40 skarg związków zawodowych działających w oświacie, radnych SLD, rad osiedli, rodziców i dyrekcji szkół. Prawnicy wojewody badali m.in. sprawę wymogu konsultacji projektów uchwał ze związkami zawodowymi, przedstawienia projektów do zaopiniowania przez komisje Rady Miejskiej oraz zastosowanie trybu likwidacji do zespołów szkół. Pod koniec marca wojewoda Joanna Chełmińska zdecydowała się skierować do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego skargę o stwierdzenie nieważności uchwał dotyczących zamiaru likwidacji dziewięciu placówek. Skarga nie wstrzymuje jednak prowadzenia procedury likwidacyjnej przez miasto. W maju wiceprezydent miasta Krzysztof Piątkowski poinformował o zmianach w planie restrukturyzacji łódzkich szkół. Zmiany polegały m.in. za usunięciu z listy placówek do likwidacji SP nr 40, SP nr 141, SP nr 203, Publicznego Gimnazjum nr 20 i LV Liceum Ogólnokształcącego. Pozostałe placówki (trzy gimnazja, osiem szkół ponadgimnazjalnych oraz Specjalny Ośrodek Szkolno-Wychowawczy nr 2) miały być, zgodnie z planem przedstawionym przez Piątkowskiego, zlikwidowane najpóźniej do 31 sierpnia 2013. Radni w środę zdecydowali, że w tym terminie przestaną istnieć: Gimnazjum nr 45 oraz XLVI Liceum Ogólnokształcącego i LI LO. Władze miasta chcą, by uczniowie placówek przeznaczonych do likwidacji przez najbliższy rok lub dwa lata kontynuowali naukę "w tych samych składach klasowych i z dawnymi nauczycielami", ale już w innych szkołach. Ma to ułatwić uczniom aklimatyzację w nowym otoczeniu, a nauczycielom znalezienie nowych miejsc pracy. Część budynków po likwidowanych szkołach miasto chce przeznaczyć na przedszkola. - Te budynki są już prawie puste. Miasto nie będzie więc musiało pokrywać kosztów ich utrzymania i będzie mogło racjonalnie zaplanować ich wykorzystanie. W opuszczonych budynkach chcemy otworzyć przedszkola - wyjaśnił Piątkowski. Jego zdaniem, restrukturyzacja jest potrzebna "dla zachowania właściwej jakości kształcenia oraz z uwagi na niż demograficzny". Piątkowski podkreśla, że wiele szkół jest obecnie zbyt dużych w stosunku do liczby uczęszczających do nich uczniów.