Można zrozumieć, że w poprzedniej kadencji radnym trudno było policzyć do 100, ale trudno uwierzyć, że w obecnej nie mogą zliczyć do 43. - Potrafią siebie policzyć, ale ja sam spotkałem się już kilkakrotnie z takim przypadkiem, że ktoś mi udowadniał, że głosowałem tak, a nie inaczej, a mnie nie było nawet w danym dniu w Łodzi - mówi prawicowy radny, Adama Stefan Lepa. Jego pomysł poparliby wyjątkowo nawet ludzie Sojuszu, bo budżet Łodzi ma ponad 2 mld i warto dokładnie wiedzieć kto i jak głosował. - Czy rzeczywiście to jest niezbędny wydatek? - zadaje pytanie radnym prezydent Łodzi, Jerzy Kropiwnicki. Mieszkańcy miasta mają gotową odpowiedź na to pytanie - to jest czysta głupota i bezsens. Guzikami głosują od kilku kadencji radni w Krakowie. Wydali na to jeszcze więcej - równe 300 tysięcy złotych.