Paradoksalnie w pozyskaniu funduszy pomogła trąba powietrzna, która przeszła nad Radomskiem w 2008 roku. Wtedy pieniądze na remont dał urząd marszałkowski. Modernizacja kosztowała 480 tys., a dofinansowanie z województwa wyniosło 375 tys. zł. Wyremontowana chata tatarska może być jedną z nielicznych atrakcji turystycznych Radomska. Od kilku miesięcy administruje nią muzeum regionalne. Inwestorem remontu był urząd miasta. Chaty wciąż nie można jednak zwiedzać. Czy uda się latem? Dyrektor muzeum Krzysztof Zygma mówi o usterkach uniemożliwiających eksploatowanie chaty. Naczelnik wydziału inwestycji Ludwik Madej odpowiada, że chata przeszła wymagane przeglądy i jest w okresie gwarancyjnym. W najbliższym czasie ma się odbyć spotkanie wszystkich zainteresowanych stron. Bez pieca i bramy Chata została przekazana muzeum w lipcu. Wtedy też do środka obiektu mogli wejść zwiedzający. Później chatę zamknięto na cztery spusty. - Nie jestem fachowcem w tej dziedzinie, dlatego sprowadziłem do Radomska osobę, która buduje wiele skansenów w Polsce i zna się na tej robocie. Niestety, kiedy ten człowiek zobaczył chatę, nie miał szczęśliwej miny - mówi Krzysztof Zygma. Dyrektor wylicza rzeczy, które uniemożliwiają, według niego, wstawienie do chaty eksponatów. - Dach jest wykonany nie najlepiej, rozwiązuje się w kalenicy. Poza tym, nie rozumiem, dlaczego pod strzechę położono folię. Jeżeli mamy wiernie odtwarzać historię i pokazywać społeczeństwu, jak chata wyglądała kiedyś, to przecież nie używano wtedy folii. Klepisko jest jednym wielkim błotem. Został zamurowany piec, pewnie z powodów przeciwpożarowych, ale teraz nie ma w chacie żadnego ogrzewania - wylicza dyrektor. Niespodzianka w toalecie Zdziwienie wywołują też... toalety. - Osoby, które do tej pory miały możliwość odwiedzić zagrodę tatarską, strasznie się dziwią, że w takiej chacie są sanitariaty na miarę XXI wieku. Położono płytki, są wszelkie wygody. A później w mrozy wszystko pokrywa warstwa lodu - mówi dyrektor. Według dyrektora, na teren zagrody nie wjedzie też żaden większy samochód. - Nie ma bramy wjazdowej. Jest tylko furtka szerokości 80 cm. Chciałem wstawić kontener na śmieci, niestety się nie zmieścił się. Przecież tam była kiedyś brama, przez którą mieszkańcy wjeżdżali wozem. My mamy taki stary wóz i też nie możemy wprowadzić go na teren zagrody. Jeżeli będzie jakaś duża impreza kulturalna, bo chatę otacza piękny, duży plac, i gdyby, nie daj Boże, komuś coś się stało, to na teren zagrody nie wjedzie np. karetka pogotowia lub straż pożarna - mówi dyrektor. Krzysztof Zygma liczy, że przed ostatecznym otwarciem uda się wszelkie usterki naprawić. Wszystko jest do załatwienia - To wszystko jest do załatwienia. Wiem, że między firmą, która wykonywała remont, a inwestorem, czyli urzędem miasta - toczą się rozmowy. Jest trzyletni okres gwarancji. Myślę, że powinno dojść do spotkania projektanta, konserwatora zabytków, inspektora nadzoru budowlanego, przedstawicieli firmy, inwestora, muzeum. Od września kieruję do urzędu miasta pisma w tej sprawie. Wskazuję, że remont nie był dobrze zaprojektowany i wykonany. I co? I nic. Nikt nie zaproponował, abyśmy wspólnie pojechali do zagrody tatarskiej i obejrzeli, co się tam dzieje - kończy dyrektor. Krzysztof Zygma planuje, że po poprawkach chata mogłaby być otwarta np. w noc świętojańską. Trąba i remont Remont odbywał się pod nadzorem wojewódzkiego konserwatora zabytków. - Obiekt został odebrany bez uwag i przekazany użytkownikowi, czyli muzeum regionalnemu. Nadzór konserwatora zabytków był i na etapie decyzji, i na etapie opracowania. Do wglądu został przedstawiony kompletny projekt, który zaakceptowały służby konserwatorskie. Wreszcie odbiór odbył się bez uwag, zarówno ze strony konserwatora, jak i powiatowego inspektora nadzoru budowlanego, który stwierdził w decyzji, że obiekt został wykonany zgodnie z dokumentacją projektową - mówi Ludwik Madej. Czy rzeczywiście po remoncie ujawniły się usterki? - Myślę, że jeśli tak, to w niewielkim stopniu. Widać miejscowe złuszczanie wierzchniej warstwy polepy glinianej w jednym z pomieszczeń. Jest też pewne zawilgocenie jednej ze ścian. Musimy sprawdzić, dlaczego tak się dzieje. Projekt nie przewidywał drenażu. Ta izba sąsiaduje z węzłem sanitarnym, który nie jest ogrzewany. We wszystkich innych pomieszczeniach jest sucho. Poza tym chata stoi w miejscu, które jest objęte programem walki z podtopieniami - mówi Ludwik Madej. Naczelnik tłumaczy też, dlaczego zamurowano piec. Chata ma być dostępna dla zwiedzających tylko w sezonie, kiedy jest ciepło. Zamurowanie pieca wynikało też ze względów ochrony przeciwpożarowej. "Teraz trzeba unikać ognia" - Z jednym żywiołem, wiatrem, już się zetknęliśmy. Teraz trzeba unikać drugiego - ognia - mówi naczelnik. A dlaczego w zagrodzie nie ma bramy wjazdowej? - Istniejące ogrodzenie jest wykonane w oparciu o wskazania konserwatorskie. Nie wiemy tak naprawdę, czy była to taka brama z prawdziwego zdarzenia, czy może tylko jakieś odsuwane elementy, które pozwalały wprowadzić tam większy sprzęt. Potrzeby konkretnego użytkownika obiektu mają prawo być trochę różne od pewnych założeń projektowych. Myślę, że na etapie eksploatacji wnioski składane do konserwatora zabytków mają dużą szansę na akceptację, bo przecież chodzi o to, aby ten obiekt żył - mówi Ludwik Madej. A co naczelnik sądzi do nowoczesnych toaletach w chacie tatarskiej? Dyskusja na temat przyszłości - Gdybym był projektantem, a nie jestem, to próbowałbym rozwiązać to inaczej - odpowiada z uśmiechem. Naczelnik zapowiada też, że w ciągu najbliższych tygodni zorganizowane zostanie specjalne spotkanie na temat przyszłości chaty tatarskiej. - Myślę, że w połowie marca, kiedy poprawi się pogoda, przygotujemy spotkanie w szerokim składzie. Chcielibyśmy, aby uczestniczyły w nim wszystkie zainteresowane strony, służby konserwatorskie, wykonawca, inspektor nadzoru, służby miejskie i aktualny użytkownik. Okres gwarancji kończy się w sierpniu 2013 r. Jeżeli coś jest nie tak, to najlepiej, aby było natychmiast poprawione. Wykonawca nigdy nie uchylał się od napraw, uzupełnień - mówi Ludwik Madej. Ewentualne usterki mają być poprawione przez wykonawcę nieodpłatnie. Jolanta Dąbrowska