Wstępne wyniki sekcji zwłok, przeprowadzonej w piątek w Zakładzie Medycyny Sądowej, wskazują, że przyczyną śmierci dziecka były rozległe obrażenia głowy - stwierdzono rozległy krwiak podtwardówkowy. - Uraz miał miejsce od kilku do kilkunastu godzin przed śmiercią dziecka. Na ciele chłopca stwierdzono także sińce i otarcia naskórka, które powstały w różnym czasie. To może wskazywać, że dziecko już wcześniej było bite - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Prokuratura przyznaje, że ma pewne informacje co do okoliczności, w których mogło dojść do stosowania przemocy wobec dziecka, ale nie ujawnia ich, zasłaniając się dobrem śledztwa. Zatrzymano 34-letnią matkę dziecka i 27-letniego sąsiada, który przez ostatnią dobę miał zajmować się chłopcem pod nieobecność matki. Na razie nie wiadomo, czy jeszcze w piątek prokuratura przedstawi zarzuty w tej sprawie. O śmierci trzylatka w mieszkaniu przy ul. Grabowej zawiadomił pogotowie w czwartek przed południem 27-letni sąsiad. W mieszkaniu ratownicy podjęli próbę reanimacji dziecka, ale nie udało się go uratować. Według policji mężczyzna utrzymywał, że zasnął, a kiedy się obudził, dziecko nie dawało oznak życia. 27-latek był trzeźwy. Podczas oględzin zwłok na ciele chłopca ujawniono liczne zasinienia, głównie na pośladkach, plecach, w tym na wysokości nerek, a także na jego twarzy. Innych zewnętrznych obrażeń nie stwierdzono. Jak ustalono, matka chłopca wyszła z domu w środę po południu, twierdząc, że idzie do pracy; dziecko zostawiła pod opieką sąsiada. Kobieta pojawiła się w mieszkaniu dopiero w momencie, kiedy byli w nim już policjanci i prokurator. Według śledczych kobieta była prawdopodobnie pod wpływem narkotyków. Ustalono, że chłopiec był od kilku dni przeziębiony i podawano mu leki, które zostały zabezpieczone do dalszych badań.