W wyniku wypadku zginęło dziewięć osób jadących busem, a jedna została ranna. Wszyscy to obywatele Ukrainy. - Stan zdrowia rannej kobiety na tyle się poprawił, że lekarze pozwolili na jej przesłuchanie. Odbyło się ono w szpitalu z udziałem tłumacza. Szczegółów zeznań nie ujawniamy, ale kobieta w dużej części nie pamięta przebiegu zdarzenia - powiedział rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania. Od początku lekarze - ze względu na stan zdrowia Ukrainki - nie zgadzali się na jej rozmowę ze śledczymi. Dopiero po ponad tygodniu dopuścili do przesłuchania. Bus wjechał pod pociąg 30 lipca rano na niestrzeżonym przejeździe kolejowym w Bratoszewicach (woj. łódzkie) bus wjechał pod nadjeżdżający pociąg relacji Łowicz - Łódź. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przystosowanym do przewozu sześciu osób fordem transitem jechało do pracy dziesięcioro obywateli Ukrainy. Byli oni zatrudnieni w firmie przetwarzającej owoce i warzywa. Na miejscu zginęło osiem osób - pięć kobiet i trzech mężczyzn. Dwie pasażerki przeżyły wypadek, ale jedna z nich zmarła kilka godzin później w szpitalu. Najmłodsza z ofiar miała 21 lat, najstarsza - 44 lata. Kierowca był nietrzeźwy Wyniki sekcji zwłok wykazały, że kierowca busa był nietrzeźwy - miał ponad 1,5 promila alkoholu w organizmie. Pozostali uczestnicy wypadku byli trzeźwi. Jak powiedział Kopania, nadal trwa śledztwo w tej sprawie. Śledczy czekają na opinię biegłego badającego m.in. stan techniczny samochodu.