W kręgu podejrzeń zaleźli się dwaj pracownicy izby ? lekarz i jednocześnie jeden z kierowników oraz ratownik. Pijanych i agresywnych pacjentów uderzali głową o ścianę albo silnie policzkowali. Potwierdzają to relacje byłych i obecnych pracowników izby wytrzeźwień. Kontrola przedstawicieli z magistratu wykazała w placówce ostry konflikt pracowniczy. To ratownicy zamiast lekarzy wydawali polecenia pielęgniarkom i salowym. Kierownik nad tym wszystkim nie panował, dochodziło do rękoczynów. Agresję przenoszono później na pacjentów. Co więcej, okradano pensjonariuszy. - Przekleństwem tej instytucji jest to, że od lat co roku część tego personelu odchodzi, ponieważ dopuszcza się różnych uchybień - mówi Zbigniew Pankiewicz z wydziału zdrowia łódzkiego magistratu. Jednocześnie zapowiada zmiany w dawnej izbie wytrzeźwień tak, aby pacjenci byli właściwie traktowani. - Personel potrafi i umie opanować tę sytuację bez bicia. Rozumiem, że niektórym mogą puszczać nerwy. Ale dla tych ludzi miejsca w ośrodku nie ma - dodaje.