Na początku tygodnia doktora zatrzymała drogówka w Konstantynowie Łódzkim. Szef wojewódzkiego zespołu do spraw transplantacji nerek odmówił zapłacenia 350 złotowego mandatu. Sprawa trafiła do kolegium, ale wniosku nie poprze Komendant Powiatowy Policji w Pabianicach. Może to oznaczać, że lekarz uniknie kary. Józef Matych został zatrzymany przez policjantów z drogówki 1 maja. Lekarz pędził z prędkością około 100km/h, choć znaki pokazywały, że wolno tam było jechać jedynie do 30km/h. Jechał ze swojej działki oddalonej o 60 kilometrów od szpitala, po telefonie, że znalazł się dawca nerki. Trafił jednak na policjantów, bardzo gorliwie wypełniających swe obowiązki. Nie pomogło tłumaczenie, że spieszy się do zabiegu ratującego życie, ani nawet okazywana legitymacja transplantologa. - Miałem już parę spotkań z panami kontrolującymi ale w tej formie bronione prawo przez funkcjonariusza napawa mnie zdziwieniem - powiedział sieci RMF FM Józef Matych. Choć gorliwi policjanci nie okazali lekarzowi zrozumienia, to dziś okazał je Powiatowy Komendant Policji w Pabianicach: - Nie spieszył się, żeby odebrać dziecko. Jechał po to by wykonać zabieg ratujący życie. Finał sprawy okazał się szczęśliwy dla lekarza, który nie zapłaci kary, ale przede wszystkim dużo szczęścia miał pacjent: lekarz mimo kłopotów zdążył przeprowadzić zabieg.