Część pielęgniarek ze szpitala w Zgierzu rozpoczęło w poniedziałek głodówkę. Pozostałe okupowały budynek, przebywając w holu szpitala. Protest prowadziły po zakończonych dyżurach; nie odeszły od łóżek pacjentów. Domagały się 500 zł podwyżki. Wieczorem, po kilkugodzinnych rozmowach z dyrekcją szpitala, siostry podpisały porozumienie i zawiesiły strajk. Wywalczyły 300 złotych brutto podwyżki do pensji zasadniczej. - Protest został zawieszony do czerwca. Wtedy mają nastąpić rozmowy o następnych podwyżkach - powiedziała Augustyniak. Także pielęgniarki i położne z Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki (ICZMP) w Łodzi porozumiały się w poniedziałek z dyrekcją placówki. Siostry z ICZMP odeszły na cały dzień od łóżek pacjentów. W tym czasie chorymi opiekowały się pielęgniarki oddziałowe, lekarze i ordynatorzy. Jak powiedziała szefowa protestujących pielęgniarek Alicja Miszkiewicz, obie strony - po kolejnych negocjacjach - poszły na kompromis i dzięki temu można było podpisać porozumienie. Pielęgniarki ze stażem poniżej 20 lat otrzymają 200 zł netto podwyżki. Te, które pracują powyżej 20 lat - 350 zł netto więcej. Miszkiewicz zaznaczyła, że umowa o podwyżkach obowiązuje do końca czerwca. - Wtedy wracamy ponownie do negocjacji płacowych - zapowiedziała. Fiaskiem natomiast zakończyły się poniedziałkowe rozmowy strajkujących pielęgniarek i położnych z dyrekcją szpitala i starostwem w Łęczycy. Siostry od rana okupują placówkę. Nie odchodzą jednak od łóżek pacjentów. Protest prowadzą po godzinach pracy; zamiast do domu pielęgniarki po skończonym dyżurze okupują świetlicę placówki. Na razie w proteście bierze udział 60 pielęgniarek z ponad 200 zatrudnionych w szpitalu. Pielęgniarki domagają się 300 zł brutto podwyżki i włączenia 263 zł dodatku do płacy zasadniczej. Dyrekcja szpitala zaproponowała początkowo 125 zł brutto. - Podczas poniedziałkowych negocjacji proponowana przez dyrekcję kwota podwyżki wzrosła do 150 zł brutto. Nie możemy się jednak na to zgodzić - powiedziała wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych w szpitalu, Halina Kowalska. Według niej, podwyżki których się domagają, są i tak bardzo niskie i nie mogą pójść na ustępstwa. Nie wiadomo, kiedy dojdzie do kolejnych rozmów z dyrekcją placówki. Siostry zapewniają, że nie odejdą od łóżek pacjentów. - Nie wyobrażam sobie, żeby była taka sytuacja, że my będziemy siedzieć na świetlicy, a gdzieś na oddziale umierałby pacjent - podkreśla Kowalska. Nie wykluczyła jednak, że jeśli protest będzie się przedłużał, to niektóre pielęgniarki mogą iść na zwolnienia lekarskie.