Jak powiedział Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej, która zajmuje się doniesieniem, kobieta złożyła zeznania, w których potwierdziła zarzuty sformułowane w piśmie; uszczegółowiła je oraz uzupełniła. Dodał, że dla dobra sprawy nie ujawnia ich treści. W rozmowie z PAP kobieta przyznała, że jej zawiadomienie dotyczy dwukrotnego pominięcia - w opisie po ekshumacji w ub. roku i w tegorocznej ekspertyzie - wyraźnie widocznych obrażeń wewnątrz potylicy Pyjasa. Prokurator zaznaczył, że po przesłuchaniu siostrzenicy, prokuratura w najbliższych dniach podejmie decyzję o ewentualnym wszczęciu śledztwa w tej sprawie. Poinformował też, że do łódzkiej prokuratury dotarła już część dokumentów z krakowskiego IPN. Krakowski IPN prowadzi piąte już śledztwo ws. śmierci Pyjasa. W ramach tego śledztwa w kwietniu 2010 roku odbyła się ekshumacja jego szczątków. IPN sformułował 22 pytania pod adresem biegłych powołanych do oględzin zwłok. Ich opinia dotarła do IPN pod koniec stycznia tego roku. Instytut nie podawał informacji o jej treści; najpierw przekazał ją rodzinie, potem postanowił uzupełnić. Według informacji uzyskanych przez PAP, opinia, którą przygotowywali biegli z Wrocławia, Gdańska i Bydgoszczy, wskazywała na fakt, że - ich zdaniem - śmierć Pyjasa mogła nastąpić w wyniku nieszczęśliwego wypadku. Wywołało to liczne komentarze. Z opinią nie zgadza się siostrzenica Pyjasa, która w tej sprawie złożyła doniesienie do prokuratury, podejrzewając możliwość popełnienia przestępstwa. Początkowo doniesienie ws. opinii biegłych trafiło do Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Ta przekazała sprawę prokuraturze we Wrocławiu, a ta zwróciła się do Prokuratury Generalnej o wyznaczenie innej prokuratury. PG przekazała sprawę łódzkiej prokuraturze apelacyjnej, która do zajęcia się doniesieniem wyznaczyła łódzką prokuraturę okręgową. Siostrzenica Stanisława Pyjasa już wcześniej zgłaszała zastrzeżenia do ustaleń biegłych. Formułowała je m.in. publicznie podczas pogrzebu ekshumowanych szczątków Pyjasa na cmentarzu w Gilowicach 18 czerwca ub. r. Dotyczyły one "zaginięcia dwóch kulistych przedmiotów, znalezionych podczas ekshumacji w miejscu, gdzie był mózg, oraz pominięcia w protokole ze szczegółowych oględzin szczątków w Zakładzie Medycyny Sądowej we Wrocławiu metalicznie zabarwionych śladów wewnątrz czaszki". Obecny wtedy na pogrzebie prokurator IPN skomentował te zarzuty "jako osoba prywatna" - że są "absurdalne". Osoby zbliżone do sprawy mówiły wówczas, że może chodzić o pozostałości różańca i odbarwienia spowodowane materiałem wypełniającym czaszkę po badaniu mózgu. IPN informował, że Agnieszka Przybysz nie ma statusu strony pokrzywdzonej w śledztwie. Jej zastrzeżenia skierował jednak drogą służbową do krakowskiej prokuratury, która wszczęła śledztwo "w sprawie utrudniania postępowania IPN poprzez zacieranie śladów przestępstwa, ujawnionych w trakcie ekshumacji szczątków Stanisława Pyjasa". Śledztwo to w lipcu zostało umorzone z powodu "niestwierdzenia znamion przestępstwa". Jak wyjaśniała wówczas rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Bogusława Marcinkowska, "brak jest obiektywnych podstaw do przyjęcia, iż w toku czynności ekshumacyjnych znaleziono i zabezpieczono dwa kuliste przedmioty oraz zakrzywioną jakby płytkę, i aby te rzeczy były potem przedmiotem zacierania śladów przestępstwa". Postanowienie jest prawomocne. Ciało Stanisława Pyjasa znaleziono 7 maja 1977 r. w bramie kamienicy przy ul. Szewskiej w Krakowie. Prokuratura umorzyła wówczas śledztwo, uznając, że zebrany materiał dowodowy "prowadzi do wniosku, że wyłączną przyczyną śmierci Stanisława Pyjasa był nieszczęśliwy wypadek spowodowany przez niego samego". Według prokuratury najprawdopodobniej znajdujący się w stanie "poważnego stanu nietrzeźwości" student potknął się o nierówności posadzki. - To spowodowało nieamortyzowany rękami upadek, utratę przytomności, obrażenia i krwotok, w wyniku którego nastąpiło zachłyśnięcie się i uduszenie - stwierdziła prokuratura. Dla przyjaciół i znajomych Pyjasa ta wersja okoliczności jego śmierci była od początku niewiarygodna; wiedzieli, że interesowała się nim SB. Śmierć Pyjasa była impulsem do utworzenia w 1977 r. Studenckiego Komitetu Solidarności. Śledztwo wznowiono w 1991 r., a potem jeszcze kilkakrotnie podejmowano i umarzano z powodu niemożności wykrycia sprawców. Według ustaleń prokuratury, Stanisław Pyjas został śmiertelnie pobity.