O zmianę całego składu sędziowskiego wnioskował - podczas pierwszej rozprawy - oskarżony, zarzucając sędziom m.in. stronniczość i łamanie prawa. Jak poinformowała w środę Grażyna Jeżewska z biura prasowego łódzkiego sądu okręgowego, który rozpatrywał wniosek, nie było żadnych okoliczności, które mogłyby sugerować zmianę sędziów w tym procesie. Jak dodała, oznacza to, że proces, który rozpoczął się w lipcu tego roku przed sądem rejonowym w Łęczycy, nadal będzie się tam toczyć. Prokuratura oskarżyła K.K. (łęczycki sąd nie zezwolił - na wniosek K.K. - na publikację jego danych i wizerunku - przyp. red.) o znęcanie się ze szczególnym okrucieństwem nad 54 końmi ze stadniny w Prądzewie k. Łęczycy (woj. łódzkie); w przypadku 10 zwierząt zagrażało to ich życiu. K.K. odpowiada przed sądem także za niepowiadomienie o hodowli koni Powiatowego Inspektora Weterynarii i uniemożliwienie skontrolowania obiektu przez inspektora nadzoru budowlanego. Mężczyzna nie przyznaje się do winy, grozi mu kara do dwóch lat więzienia. Zarzuty dotyczą lat 2000-2006 oraz okresu od czerwca do sierpnia ubiegłego roku. Wtedy to Pogotowie i Straż dla Zwierząt w Trzciance wywiozły ze stadniny w Prądzewie w sumie 54 koni. Według przedstawicieli straży, zwierzęta były tam trzymane w skandalicznych warunkach; od wielu miesięcy żyły w odchodach, bez ściółki i czystej wody do picia. Konie były zarobaczone, miały wszy i grzybicę. 10 najciężej rannych koni zostało odebranych właścicielowi w trybie administracyjnym. Pozostałe także poddano leczeniu i opiece. Część zwierząt miała obrażenia ciała; obrażenia u źrebiąt spowodowane były kantarami, które nie były dostosowane do wielkości głów koni. Doprowadziło to do uszkodzenia ciała koni, bólu i cierpienia. Zwierzęta nie mogły swobodnie otwierać pysków i przyjmować pokarmu. Dodatkowo K.K. prokuratura zarzuciła także hodowanie koni i handlowanie nimi bez wymagań weterynaryjnych.