Na ławie oskarżonych zasiadają: b. dyrektor szpitala Jacek S., główna księgowa placówki Beata S. oraz radca prawny Michał A. Cała trójka ma przedstawione zarzuty karalnej niegospodarności dla osiągnięcia korzyści majątkowej. Według śledczych, wyrządzili oni znaczną szkodę w mieniu szpitala; wynagrodzenie dla prawnika stanowiło bowiem aż 30 proc. odzyskanej z NFZ kwoty. Całej trójce grozi kara do 8 lat więzienia. Oskarżeni nie przyznają się do winy; b. szef szpitala wyjaśniał przed sądem, że umowę, która zagwarantowała takie wynagrodzenie, skonstruował radca prawny i nikt mu wówczas nie sugerował, że jest ona niekorzystna dla szpitala. Dodał, że nie spodziewał się, iż szpital wygra sprawę z NFZ i próbował renegocjować z prawnikiem umowę, ale ten nie chciał dostąpić od jej warunków. Śledztwo w tej sprawie wszczęto w grudniu 2006 roku po doniesieniach prasowych i zawiadomieniu zarządu województwa łódzkiego, któremu podlega szpital. Zarząd zakwestionował umowę podpisaną we wrześniu 2005 r. przez ówczesnego dyrektora szpitala Jacka S. oraz kancelarię radcy prawnego Michała A., która reprezentowała szpital w procesie o tzw. nadwykonania, czyli świadczenia wykonane poza limitem wynikającym z kontraktu z NFZ. W drugiej instancji przed sądem zawarta została w tej sprawie ugoda i NFZ wypłacił szpitalowi za nadwykonania 2,15 mln zł. Były szef placówki zapłacił radcy ok. 30 proc. tej kwoty, czyli ponad 690 tys. zł. Okazało się, że za podobne usługi inne szpitale płacą prawnikom wielokrotnie mniej; np. szpital im. Kopernika w Łodzi za odzyskanie 8,5 mln złotych zapłacił ponad 100 razy mniej - 6,5 tys. zł. Już po wszczęciu śledztwa przez prokuraturę radca zwrócił szpitalowi większość pieniędzy - ponad 655 tys. zł. Według śledczych, b. szef placówki i główna księgowa nadużyli swoich uprawnień w sprawach finansowych i podpisali niekorzystną dla szpitala umowę na świadczenie usług prawnych z radcą, wypłacając mu "nieuzasadnione ekonomiczne wynagrodzenie". Natomiast prawnik - według prokuratury - w celu osiągnięcia korzyści majątkowej zawarł umowę niekorzystną dla placówki i pobrał "rażąco wygórowane" wynagrodzenie. B. szef szpitala im. Madurowicza Jacek S. odpowiada już przed łódzkim sądem za niedopełnienie obowiązków i spowodowanie niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia noworodków urodzonych w tym szpitalu w 2002 roku. Według prokuratury, w wyniku złych warunków higienicznych w szpitalu 17 dzieci zmarło na sepsę - ogólnoustrojowe zakażenie całego organizmu, a kolejne 73 noworodki zostały zakażone bakteriami, w tym m.in. klebsiella pneumoniae. W tym procesie grozi mu do 12 lat więzienia.