Możliwej tragedii zapobiegli pracownicy, którzy przypadkowo zauważyli na ostatnim piętrze budynku butle. Na jednej znajdował się zapalony palnik, na nim ustawiona była druga butla. Jak poinformowała Grażyna Jeżewska z biura prasowego łódzkiego sądu, do zdarzenia doszło we wtorkowe przedpołudnie w budynku sądu przy ul. Zielonej, gdzie mieszczą się wydziały: rodzinny oraz pracy i ubezpieczeń społecznych. - Prawdopodobnie nieznany sprawca wszedł bocznym wejściem od strony ul. Wólczańskiej, które nie jest pilnowane przez ochronę i wniósł na ostatnie, czwarte piętro dwie butle gazowe. Podpalił palnik i ustawił jedną butlę na drugiej - relacjonowała Jeżewska. Według niej, tylko przypadek sprawił, że nie doszło do eksplozji. Butle, które zostały umieszczone przed drzwiami strychu w pobliżu palarni zauważył przypadkowo pracownik sądu. Zaalarmował ochroniarza, który wyłączył palnik i wezwał policję. - Policjanci zabezpieczyli butle i wszelkie ślady. Przesłuchano także pracowników sądu. Trwa wyjaśnianie wszystkich okoliczności zdarzenia. Ustalamy, kto mógł wnieść butle i jakie były motywy jego działania - powiedział Marek Smarz z Komendy Miejskiej Policji w Łodzi. Budynek, w którym doszło do incydentu, jest dzierżawiony przez sąd od prywatnego właściciela. Znajduje się w nim tylko jeden ochroniarz, który pilnuje głównego wejścia. - Po tym incydencie dyrekcja Sądu Okręgowego rozważa możliwości zainstalowania w budynku, w porozumieniu z właścicielem, systemu monitoringu, żeby zapewnić bezpieczeństwo petentom i pracownikom - zaznaczyła Jeżewska.