Przejazd otwierany jest o 6.00 rano, a zamykany o 22.00. Na kłódkę. Zamykamy i odjeżdżamy. Jak ktoś chce dostać się na drugą stronę, to musi się wrócić do przejazdu na ulicę Roosevelta. Mieszkańcy skarżą się i uważają, że ten przejazd powinien być czynny przez całą dobę. Czasem są "szumy" z tego powodu. Ja też myślę, że powinien być otwarty, ale to moja praca i wykonuję, co mi każą - mówi dróżnik z przejazdu kolejowego przy ul. Moryca. Każdy z kilku zapytanych mieszkańców ulicy Moryca oraz ci, którzy z tej drogi często korzystają, są zdania, że przejazd powinien być otwarty całą dobę. - Czy to dobrze, czy źle, że przejazd jest zamknięty w godzinach nocnych? Często tędy jeżdżę, czasem kilkanaście razy dziennie. Mnie to osobiście nie przeszkadza, bo przemieszczam się tędy w ciągu dnia. Jednak moi pracownicy, którzy rano muszą stawić się na ulicę Glinianą, muszą nadkładać drogi. Wiem, że chcieliby, aby przejazd był zamknięty chociaż od 23.00 do 5 rano - mówi piotrkowianin. Podobnego zdania jest słuchacz radia Strefy FM Piotrków, który zadzwonił do rozgłośni z interwencją. - Czy ten przejazd, skoro już musi być zamknięty, to nie może być od 23.00 do 5 rano? Wiele osób dojeżdża wcześnie rano do pracy i musi objeżdżać - mówi słuchacz Strefy FM. - Wolałabym, by ten przejazd był otwarty. W razie pożaru czy innego nieszczęśliwego wypadku może to być duże utrudnienie. Nie chcę myśleć, co by było w razie nieszczęścia - mówi mieszkanka ulicy Moryca. O tym, co by było, gdyby... nie chce myśleć jeden z przedstawicieli służb medycznych, który jadąc nocą do chorego, trafił na zamkniętą drogę. - To było kilkanaście dni temu. Jestem pracownikiem służb medycznych. Jechałem nocą z wizytą lekarską do chorego. Nagle w połowie drogi okazało się, że przejazd jest zamknięty. Była godzina jedenasta w nocy. Ciemno. Na usilne trąbienie klaksonem nikt nie wychodził. Czas mijał. Wyszedłem z auta. Okazało się, że na szlabanie wisi potężna kłódka i przejazd jest zamknięty. Żadnego znaku, żadnej informacji. Skontaktowałem się z moim dyspozytorem, pytając, czy była u nas informacja o zamkniętym przejeździe. Okazało się, że nie. Spytałem strażaków, czy wiedzą coś o niedrożności przejazdu. Mówili, że nigdy nie otrzymali oficjalnej informacji, ale o godzinach zamknięcia szlabanu wiedzą. Oczywiście wcześniej musiałem się cofnąć i pojechałem ulicą Glinianą. Straciłem ponad dziesięć minut. Pacjent na tym nie ucierpiał, bo nie był to groźny przypadek. Jednak, gdyby sprawa była poważniejsza, na pewno ta sytuacja odbiłaby się na zdrowiu pacjenta. Czasem kilkanaście minut decyduje o życiu człowieka. Jestem przerażony, że ktoś może sobie zamknąć drogę w mieście na całą noc. Jest to duże utrudnienie dla służb działających awaryjnie - mówi pracownik służb medycznych. Dyrekcja Zakładu Linii Kolejowych w Łodzi uważa, że godziny zamknięcia przejazdu zostały ustalone optymalne. Jakiekolwiek zmiany dotyczące zamknięcia przejazdu wiązałyby się ze zmianą kategorii, a ta wymaga zgody policji i zarządcy dróg. - Ten przejazd na ulicy Moryca zamknięty jest przez dłuższy czas. Uzyskując zgodę policji i zarządcy dróg, ustaliliśmy, że przejazd zamknięty będzie w godzinach najbardziej optymalnych czasowo, czyli od 22.00 do 6.00. Planując zamknięcie czasowe tego przejazdu, opracowany został objazd w tych godzinach. Prowadzi on ulicą Glinianą i Przemysłową w stronę przejazdu na ulicy Roosevelta. Ten objazd liczy około 2 km, natomiast ten z drugiej strony, czyli ul. Gliniana - Longinówka wynosi około 3 km. Czy jest możliwość przesunięcia godzin zamknięcia przejazdu? Na tę chwilę nie mamy możliwości ze względu na ograniczoną liczbę pracowników i ogromną liczbę przejazdów kolejowych znajdujących się w naszym zakładzie. W tej chwili nie możemy wydłużyć godzin otwarcia przejazdu na ul. Moryca - mówi Marek Olkiewicz, dyrektor Zakładu Linii Kolejowych w Łodzi. Na pytanie, czy ten przejazd musi być zamknięty całą noc i czy w zamian za to nie można by postawić znaków ostrzegawczych i pozostawić go bez szlabanu zamykanego na kłódkę, Marek Olkiewicz odpowiada: - To wiąże się ze zmianami kategorii. Musielibyśmy mieć zgodę zarządcy drogi i policji. Poza tym duże znaczenie w tej sprawie ma natężenie ruchu w tym miejscu - mówi Olkiewicz. Jak twierdzi podinspektor Artur Szczegielniak z piotrkowskiej policji, ruch samochodowy na tym obszarze jest raczej niewielki. - Wiele jest przejazdów niestrzeżonych w Polsce i za granicą. Przy odpowiedniej sygnalizacji świetlnej i odpowiednim oznakowaniu nic się nikomu nie powinno stać. Pod warunkiem, że kierowcy będą zwracać uwagę na oznakowanie, a nie wyobrażam sobie żeby, było inaczej. W takich miejscach można zastosować znak stop, zapory kolejowe, dodatkowy element rogatki. Jeżeli chodzi o ten konkretny przejazd, to cóż, on jest w takim miejscu, że korzysta z niego raczej niewielka liczba ludzi. Większość wie o tym i zna godziny zamknięcia przejazdu kolejowego - mówi podinspektor Artur Szczegielniak z Wydziału Ruchu Drogowego KMP w Piotrkowie. Wygląda na to, że tak jak przez ostatnich kilka lat potężna kłódka wisiała nocą na szlabanie przejazdu, tak wisieć będzie. Brak dróżników i mały ruch to główne powody zamknięcia ulicy. Objazd został opracowany i wszystko formalnie wydaje się być w porządku. Oby tylko nikt nie przypłacił tego zdrowiem lub życiem. Ewa Tarnowska, Jarosław Krak