W okresie już od lutego do końca czerwca bieżącego roku pracę tam ma stracić łącznie 301 osób spośród 366 obecnie w Syntexie pracujących (w tym 13 osób na urlopach wychowawczych). Pod zawiadomieniem o konieczności zastosowania zwolnień grupowych podpisał się działający w zakładzie od 18 grudnia ubiegłego roku syndyk masy upadłościowej Dariusz Jędrzejewski. Przypomnijmy, że to już druga upadłość w 39-letniej historii łowickiego zakładu. Poprzednia została ogłoszona w 2001 roku. Wtedy syndykowi Józefowi Sysce udało się jednak, po przerwie, wznowić produkcję i sprzedać działający zakład. Tym razem jako oficjalne przyczyny zwolnień grupowych podano "ogłoszenie upadłości i racjonalizację kosztów postępowania upadłościowego mającą na celu uwzględnienie interesów wierzycieli upadłego". Pracę mają zachować wyłącznie te osoby, które będą zapewniały sprawne funkcjonowanie spółki będącej w upadłości. Syndyk Syntexu zamierza od lutego do czerwca zwolnić: 54 pracowników administracji, 81 pracowników pośrednio produkcyjnych (brygadziści, pracownicy magazynowi, mechanicy, kontrolerzy jakości itp), 161 pracowników bezpośrednio produkcyjnych i 5 pracowników zakładowej ochrony. Według pisemnych zapewnień syndyka, które złożył w zawiadomieniu o konieczności zastosowania zwolnień grupowych, które trafiło do PUP, zwalniani pracownicy mają otrzymać świadczenia wynikające z ustawy o zwolnieniach grupowych w następujących wysokościach. Osoby pracujące w zakładzie do dwóch lat - w wysokości jednomiesięcznej odprawy, od 2 do 8 lat - dwumiesięcznej, powyżej 8 lat - trzymiesięcznej. Oprócz tego syndyk przewiduje wypłacanie ekwiwalentów za skrócony okres wypowiedzenia - jeśli taki będzie stosowany. Pracownikom przysługiwać też będą dwa dni wolne na poszukiwanie pracy. Do chwili zamykania tego numeru Nowego Łowiczanina, syndyk jeszcze nie przeprowadził natomiast rozmów z działającymi w zakładzie dwoma związkami zawodowymi: branżowymi i NSZZ "Solidarność". - Konsultacje mogą dotyczyć między innymi rozmiaru zwolnień oraz wysokości odpraw pracowniczych - sugeruje Cezary Gawroński z PUP. - Proponujemy naszym związkowcom pomoc prawną, będziemy też szukać wspólnie z urzędem pracy możliwości przekwalifikowania przynajmniej części z nich - powiedziała nam szefowa "Solidarności" Ziemi Łowickiej Teresa Kowalska. PUP zażądał natomiast od syndyka szczegółowych danych statystycznych osób przewidywanych do zwolnienia. - Musimy jak najszybciej mieć jak najwięcej danych co do zwalnianych osób, żeby na przykład pod ich kątem planować przyszłe szkolenia i kursy. Dzisiaj nie wiemy na przykład nawet, ile ze zwalnianych osób będzie mogło przejść na emerytury, a ile jest osób młodych - powiedział nam zastępca kierownika Powiatowego Urzędu Pracy w Łowiczu Cezary Gawroński. Urząd Pracy wystąpił również o szczegółowy terminarz zwolnień poszczególnych grup pracowników. Z wstępnych ustaleń wynika, że informacje te mają być przekazane urzędowi i pracownikom w ciągu kilku najbliższych dni. W Koranie już dostali wymównienia Syntex to nie jedyna firma w Łowiczu, w której będę masowe zwolnienia. Z końcem stycznia pierwsze wymówienia wręczono pracownikom Kodanu. O likwidacji tej duńskiej spółki pisaliśmy na naszych łamach w połowie stycznia. Zatrudnia ona w Łowiczu 260 osób, większość z nich to kobiety, których średnia wieku wynosi około 35 lat. Wykształcenie mają różne, ale od lat pracują jako szwaczki, krojczynie, prasowaczki. W tym zakładzie zakończyły się rozmowy zwalnianych pracowników z pracodawcą. Wiadomo, że będą oni zwalniani stopniowo. Pracownicy produkcji, których w Kodanie jest najwięcej, zakończą pracę w marcu - grupa 80-osobowa i w kwietniu - 75-osobowa. Proces likwidacji zostanie zakończony we wrześniu. Jak nieoficjalnie dowiadujmy się, na razie większość z załogi Kodanu nie szuka pracy, bo mają świadomość, że w Łowiczu będzie o nią trudno, zwłaszcza w zakładach o podobnym profilu. Chcą pracować w zakładzie do końca i na spokojnie przemyśleć, co robić dalej. Pod koniec stycznia w zakładzie przy ul. Powstańców odbyło się spotkanie pracowników z przedstawicielami Powiatowego Urzędu Pracy w Łowiczu. Byli na nim obecni doradca zawodowy, specjalista do spraw rozwoju zawodowego, pracownik działu ewidencji świadczeń oraz zastępca dyrektora Cezary Gawroński. Pracownicy mieli wiele pytań do urzędników, przekazano im też wiele informacji. Dotyczyły one praw i obowiązków bezrobotnego, dokumentów potrzebnych przy rejestracji, prawa do zasiłku, ale również na temat możliwości podniesienia kwalifikacji zawodowych, udziału w kursach zawodowych, w tym także w Klubie Pracy. Doradca zawodowy mówił też o możliwościach skorzystania z subsydiowanych form zatrudnienia - a są to staże, prace interwencyjne, roboty publiczne, dotacje i kredyty na rozpoczęcie własnej działalności gospodarczej. Ile osób z pomocy PUP skorzysta? Na razie nie wiadomo. Na spotkaniu rozdane zostały ankiety, które maja pomóc Powiatowemu Urzędowi Pracy w przygotowaniu kursów zawodowych, jakimi będą oni zainteresowani. Na razie wypełnione ankiety te nie trafiły do PUP. - Pracownicy Kodanu są zainteresowani tym, co możemy im zaoferować, zadawali wiele pytań - mówi Cezary Gawroński. Dodaje, że podczas spotkania widać było że atmosfera w tej firmie jest kiepska, bo firma jest likwidowana i wszyscy tracą pracę. - Nie wiemy co będzie, jak osoby te pójdą na bezrobocie. Czas pokaże, czy sobie poradzą - dodaje Garwoński. Podkreśla też, że PUP w Łowiczu ma pieniądze na pomoc bezrobotnym. W ubiegłym roku PUP w Łowiczu wydał około 3 mln zł na aktywację bezrobotnych i podobna suma będzie do dyspozycji w tym roku. Pieniądze te pochodzą z trzech źródeł: Funduszu Pracy, rezerwy Ministerstwa Pracy oraz z Europejskiego Funduszu Społecznego. Z EFS łowicki urząd chce pozyskać około 1,7 mln zł. Mirosława Wolska-Kobierecka, Marcin Kucharski