Do zbrodni doszło 22 grudnia 2010 roku w Łowiczu. W mieszkaniu znaleziono wówczas ciało 82-latki, którą uduszono przewodem od czajnika elektrycznego. Ciało znalazł Paweł G., który garażował u ofiary swój samochód; pomagał jej także w codziennych pracach domowych. W dniu tragedii odśnieżał podjazd do garażu. Wezwany na miejsce lekarz stwierdził, że kobieta zginęła najwyżej dwie godziny przed ujawnieniem zwłok. Okazało się, że z mieszkania zniknęła złota biżuteria ofiary. Policjanci zabezpieczyli na miejscu m.in. odciski palców i ślady zapachowe. Według prokuratury, porównanie tych ostatnich wykazało, że próbka z kabla, którym uduszono kobietę, jest zgodna z zapachem oskarżonego; biegły ocenił, że musiał zostać naniesiony niedługo przed pobraniem. Badanie wariografem wykazało, że Paweł G. może mieć związek ze zbrodnią; w ocenie prokuratury ofiara musiała też znać zabójcę, bo wpuściła go do domu. Oskarżony od początku konsekwentnie nie przyznaje się do winy. Utrzymuje, że traktował starszą panią jak babcię i często u niej bywał, a gdy znalazł ciało, w ogóle do niego nie podchodził. Mężczyźnie grozi nawet dożywocie.