Wcześniej mężczyźnie postawiono zarzut uprowadzenia małoletniego wbrew woli opiekunów. Grozi za to kara do trzech lat pozbawienia wolności. Szefowa piotrkowskiej prokuratury rejonowej Dorota Mrówczyńska powiedziała w piątek, że podejrzany przyznał się do zarzucanego mu czynu. Swoje zachowanie tłumaczył "działaniami altruistycznymi". Według nieoficjalnych informacji uzyskanych ze źródeł zbliżonych do sprawy, mężczyzna tłumaczył, że uprowadził chłopca dla jego dobra. Chłopiec ma jeszcze 3-letnią siostrę. Ich matka, która jest w ciąży, wraz ze swoim partnerem mieszka w wynajmowanym domu. Piotrkowska prokuratura oprócz weryfikacji wyjaśnień złożonych przez 21-latka - w toku dalszego postępowania - ma również badać wątek ewentualnego narażenia na utratę zdrowia lub życia dzieci poprzez nieprawidłowe sprawowanie opieki nad nimi. W środę przed południem w oknie życia w domu Sióstr Salezjanek przy ul. Armii Krajowej w Piotrkowie Trybunalskim pozostawiony został półtoraroczny chłopiec. W tym samym czasie na komisariat policji w pobliskim Sulejowie zgłosiła się 25-letnia mieszkanka tej miejscowości, która zgłosiła uprowadzenie dziecka. Z jej relacji wynikało, że wyszła wcześniej z domu po zakupy, a dziecko pozostawiła pod opieką 39-letniego partnera, który - jak się okazało - wykonywał pewne prace na podwórku. Ten moment wykorzystał 21-letni mieszkaniec Sulejowa, który niezauważony wyniósł chłopca z domu, przewiózł do Piotrkowa Tryb. i pozostawił w oknie życia. Matka dziecka rozpoznała już swojego synka, który przebywa w piotrkowskim szpitalu na obserwacji. Policja zatrzymała 21-latka. Mężczyzna był trzeźwy; jest znany lokalnym policjantom z wcześniejszych konfliktów z prawem.