Z ustaleń policjantów wynika, że dziecko od kilku dni przebywało u dziadków. W sobotę wieczorem chłopiec bawił się na podwórku z 14- letnią sąsiadką, a jego opiekunowie w tym czasie "grillowali" ze znajomymi. W pewnym momencie towarzyszka zabaw chłopca wróciła do domu, a pozostawiony bez opieki maluch wpadł do niezabezpieczonego szamba. Gdy dziadkowie zorientowali się, że doszło do tragedii, wypompowali zawartość szamba, wyciągnęli wnuczka i zawiadomili pogotowie ratunkowe. Akcja reanimacyjna nie przyniosła jednak skutku i chłopiec zmarł. Powiadomiona o wypadku policja, po przybyciu na miejsce zdarzenia, zbadała stan trzeźwości opiekunów. 51-letni dziadek chłopca miał w organizmie ponad 1,4 promila alkoholu a jego 52- letnia małżonka ponad 1,7 promila. Dziadkowie chłopca zostaną przesłuchani przez prokuratora.