Bugusław Polch był gościem czwartej edycji słynnego w Polsce zjazdu miłośników fantastyki "U-Bot". I to właśnie w Łodzi zdradził, że prawa do jednego ze swych najsłynniejszych komiksów - Funky Kovala, sprzedał Hollywood. Amerykanie chcą na podstawie tej historii nakręcić film fabularny. Obraz ma powstać w ciągu najbliższych pięciu lat. - Cieszę się, bo to producent z Hollywood sam się do mnie zgłosił - nie ukrywa zadowolenia Bogusław Polch. - Przekonywał, że jest moim wielkim fanem, a o sfilmowaniu mojego bohatera marzył od dzieciństwa. Amerykanin przedstawił niezbite dowody na to, że jest wielbicielem Polcha i jego komiksu. Opowiedział, że gdy miał kilkanaście lat, na Węgrzech natknął się na czasopismo zatytułowane "Galactika", gdzie drukowano przygody Funky Kovala. Polski heros tak go zachwycił, że już wtedy zapragnął zrobić o nim film. Do pomysłu wrócił, gdy zrobił karierę w fabryce snów. - Nie mogłem odmówić - tłumaczy rysownik. - Sprawdziłem. Na Węgrzech rzeczywiście ukazywało się takie pismo, zgadzały się też daty. On rzeczywiście jest fanem Funky Kovala. Wiedźmin i Żbik Niewtajemniczonym przypominamy, że Fanky Koval narodził się na początku lat 80. ubiegłego wieku. Wymyślili go scenarzyści Maciej Parowski i Jacek Rodek oraz rysownik Bogusław Polch. Główny bohater to kosmiczny detektyw, który tropi międzyplanetarne afery, nierzadko z podtekstem politycznym. Komiks zdobył serca czytelników znakomitymi rysunkami, intrygującym scenariuszem oraz odniesieniami do ówczesnej rzeczywistości. - Okazaliśmy się też wizjonerami. Przewidzieliśmy na przykład globalny terroryzm. W jednym z zeszytów terroryści wysadzają wieżę Eiffla. Kilkanaście lat później terroryści wysadzili nie mniej słynne wieże... - opowiada Polch. Dla Polcha - rysownika komiksów, nie będzie to pierwszy mariaż z filmem. Niestety, dotychczasowe nie były zbyt fortunne. Tak jak w przypadku postaci wiedźmina Geralta z książek łodzianina Andrzeja Sapkowskiego. - Twórcy filmu "Wiedźmin", którzy kupili prawa do ekranizacji opowiadań Sapkowskiego, niektóre pomysły graficzne wzięli żywcem z komiksu, jaki narysowałem do tej prozy. Przykłady? Choćby wiedźmiński medalion. W książkach nigdzie nie ma jego dokładnego opisu, a w powszechnej opinii medalion to jest raczej coś płaskiego. W moim komiksie wyrasta z niego pysk wilka. W filmie też. Przykłady na to, że twórcy filmu garściami czerpali z mojego komiksu mógłbym mnożyć - z żalem opowiada Polch. Był także projekt, by sfilmować przygody innego kultowego bohatera, którego rysował Bogusław Polch - Kapitana Żbika. - Główną rolę miał grać Paweł Deląg. Produkcja jednak nie doczekała się finału - opowiada rysownik. Muszę rysować! W Łodzi Bogusław Polch opowiadał też, jak zainteresował się rysunkiem. - Jako czterolatek byłem świadkiem tragicznego wypadku lotniczego - wspomina. - Nie wiedziałem, jak o tym opowiedzieć rodzicom, więc narysowałem to. Potem zarysowałem większość książek w domu. Nieźle mi się za to dostało. Idąc do szkoły już wiedział, że w przyszłości będzie rysownikiem. Jednak rodzice chcieli, by został skrzypkiem. - Od skrzypiec uratowała mnie pani od rysunku, która jednoznacznie orzekła, że mam talent i muszę rysować - opowiada Polch. W liceum plastycznym jego kolegą ze szkolnej ławy był Grzegorz Rosiński, późniejszy twórca kultowych komiksów o przygodach Thorgala. Andrzej Adamczewski