Przykładów nie brakuje. Można je nawet mnożyć. Każde wydarzenie, na którym obecni są przedstawiciele mediów, powoduje, że natychmiast pojawiają się tam politycy różnych partii. Oczywiście z daną imprezą czy zakończoną właśnie inwestycją często mają niewiele wspólnego. Zapytani o szczegóły, najczęściej wypowiadają oklepane formułki o tym, że się cieszą, bo nowa inwestycja będzie służyła mieszkańcom miasta i regionu. To nieistotne, ważne, że choć przez chwilę pokaże ich telewizja. Specjaliści twierdzą, że nasi politycy stosują chwyty, które w Europie Zachodniej są znane od lat, ale teraz mało kto z nich korzysta. Oni już nie szukają na siłę kontaktu z mediami i możliwości zaistnienia. To domena nie tylko polskich parlamentarzystów. Robią tak we wszystkich krajach Europy Środkowo-Wschodniej, bo tu demokracja i rynek polityczny ciągle się rozwijają. Przecięli i co dalej? Tylko w ostatnich kilku miesiącach w Łodzi było mnóstwo uroczystości, na których władze miasta i parlamentarzyści przecinali wstęgi. Przypomnijmy kilka najbardziej spektakularnych. Styczeń - ceremonia otwarcia aquaparku Fala w obecności prezydenta Jerzego Kropiwnickiego i marszałka Włodzimierza Fisiaka. Co z tego, że kilka dni później wysokie ceny odstraszyły większość łodzian. Basen zamykano też z powodu gronkowca. W marcu Marek Michalik w świetle kamer rozpoczął wyburzanie kamienicy, bo w jej miejscu stanie hotel Hilton. Minęło pół roku i budowa na razie nie ruszyła. Natomiast w czerwcu uroczystego otwarcia nowej płyty postojowej na lotnisku im. W. Reymonta dokonali wspólnie prezydent RP Lech Kaczyński, wojewoda Jolanta Chełmińska oraz Jerzy Kropiwnicki. Inwestycję poświęcił metropolita łódzki abp Władysław Ziółek. Mało kto zwrócił uwagę, że pierwsi pasażerowie skorzystali z niej dopiero cztery dni temu. Wszyscy święci zjechali także na początku lipca na otwarcie Łódzkiego Tramwaju Regionalnego. I znów rąsia, klapa, buźka, a usuwanie usterek i synchronizacja systemu trwa do dziś. Sukces ma wielu ojców, a porażka jest sierotą. - Przecinanie wstęgi zostało nam z czasów Polski Ludowej i to szybko się nie zmieni. Dlaczego? Politycy po prostu nie rozumieją, że zbyt nachalne budowanie swojego wizerunku w mediach jest odbierane negatywnie przez społeczeństwo. Obywatele są źle nastawieni do ludzi, którzy pojawiają się niemal wszędzie. Politykom wydaje się, że im częściej są w telewizji, tym lepiej, ale w rzeczywistości jest inaczej. Osoba uśmiechająca się niemal z każdego plakatu i pojawiająca się często w rozmaitych programach irytuje ludzi - tłumaczy dr Marek Sampach, specjalista ds. marketingu politycznego z Katedry Marketingu Międzynarodowego i Dystrybucji Uniwersytetu Łódzkiego. Parcie na ekran W ubiegłym tygodniu władze miasta wspólnie z kierownictwem MPK świętowały 110-lecie komunikacji miejskiej w Łodzi oraz 15-lecie spółki MPK. Najpierw wiceprezydent Włodzimierz Tomaszewski pokroił okazały tort w kształcie tramwaju. Wieczorem bawiono się na bankiecie. - Każdy polityk dąży do tworzenia rozgłosu wokół siebie - mówi dr Marek Sampach. - Obojętnie z jakiej jest partii, zawsze skorzysta z okazji pokazania się w mediach. Za taki rozgłos nie trzeba płacić, a to bardzo ważne. Może to być zakup nowego autobusu komunikacji miejskiej lub otwarcie wyremontowanej ulicy, która przez wiele miesięcy uprzykrzała życie mieszkańcom - dodaje Marek Sampach. - Tak już będzie. Musimy przyzwyczaić się do takich sytuacji, bo politycy zrozumieli, że dla nich media to być albo nie być - przekonuje Tomasz Patora, współwłaściciel Agencji Komunikacji Społecznej 3PR. - Niestety, jeszcze nie wiedzą, że wektor zainteresowania niekoniecznie musi być dodatni... Stąd korzystanie z utartych i jakżeż popularnych w skostniałych urzędach ścieżek, czyli wspomnianego wyżej przecinania wstęg i przemówień na otwarciu czegokolwiek... Ale pokazywać się, istnieć w mediach to konieczność, inaczej kto inny wskoczy na miejsce i wykorzysta zainteresowanie. Co zaowocuje później (albo i nie) przy wyborczych urnach. Niemniej nawet przecinanie wstęgi może być interesujące, a przynajmniej niecodzienne. Tak było w przypadku jednego z nowo otwieranych wydziałów Politechniki Łódzkiej, gdzie za nożyczki złapali wykładowcy i studenci, każdy z nich z innego kraju. Ale polityk niekoniecznie musi pchać się na siłę na łamy gazet czy przed oko kamery, żeby wzbudzić zainteresowanie. Włodzimierz Tomaszewski z powodzeniem pokazał się podczas gremialnego odtańczenia utworu "Papaya" Urszuli Dudziak w Manufakturze, a także podczas łódzkiego "Tańca z gwiazdami" na Piotrkowskiej. Ale wiceprezydent był tam niejako w swoim żywiole, bo kiedyś tańczył w łódzkim zespole "Harnam". - PR stał się modny. Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu interesował głównie firmy, teraz zaczął polityków - mówi Lidia Piekarska, specjalistka ds. PR Telma Group Communications. - Chcą kreować swój wizerunek, być obecni w mediach, wzbudzić sympatię. Ale wymusza to też zmianę podejścia do mediów, wyjście im naprzeciw, rozmowy nawet na najtrudniejsze tematy. Dziś w natłoku informacji trzeba się ostro namęczyć, żeby zdobyć zainteresowanie dziennikarzy - dodaje Lidia Piekarska. Dariusz Gabryelski, Michał Bogusiak, Krzysztof Karbowiak